Logo

 

 

Wprowadzenie

Chrzest, bierzmowanie i eucharystia to trzy sakramenty, które nazywamy sakramentami „inicjacji chrześcijańskiej”. Wprowadzają one wyznawcę Chrystusa w nowe życie w łączności z Bogiem. Przyjęcie tych sakramentów daje pełne zjednoczenie z Chrystusem i włączenie w społeczność Kościoła.

Jeżeli trwamy wiernie w łączności z Bogiem, a więc staramy się świadomie nie popełniać grzechu, możemy i powinniśmy uczestnicząc w Eucharystii przyjmować Komunię Świętą. W ten sposób w pełni jednoczymy się z Chrystusem i w pełni korzystamy z Jego daru odkupienia. Urzeczywistniają się w nas wówczas słowa św. Pawła do Rzymian: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie? Głód czy nagość? Niebezpieczeństwo czy miecz?... Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,35; 37).

Czym jest Eucharystia?

 Możemy spotkać wiele jej określeń, ale najważniejsze z nich to:

- pamiątka Ostatniej Wieczerzy,

- Ofiara dziękczynna,

- Ofiara Odkupienia.

Przyjrzyjmy się jaką prawdę uwypukla każde z tych określeń.

 

  1. Eucharystia jest pamiątką Ostatniej Wieczerzy.

 Słysząc kapłana powtarzającego słowa Chrystusa w Wieczerniku, wspominamy moment niezwykły, moment jedyny w całej historii świata. Co się wtedy wydarzyło?

Zbliżał się dzień ukrzyżowania. Jezus wiedział co się wokół niego dzieje. I oto w przeddzień zebrał Apostołów na ostatnie spotkanie. Zasiadł z nimi przy stole w tym dniu, w którym cały naród żydowski świętował pamiątkę Paschy, pamiątkę cudownego ocalenia i wyjścia z niewoli egipskiej. Na pamiątkę tego wydarzenia Izraelici mieli zabić baranka i jeść jego mięso pieczone na ogniu, przypominając, że krew baranka umieszczona na drzwiach domów, ocaliła naród od zagłady, wtedy, gdy umierali pierworodni synowie Egipcjan. Był to więc dla narodu Izraelskiego wieczór wspomnień, czas przeżywania wielkich historycznych wydarzeń i czas wielkiego dziękczynienia Bogu za cuda jakich dokonał, za przemożną opiekę nad ich narodem.

Apostołowie razem z Chrystusem spożywali wieczerzę paschalną, wspominali, podobnie jak wszyscy, cudowne wyjście z Egiptu, ale nie zdawali sobie sprawy, że ich Mistrz łączy z tą wieczerzą nowe dzieło – dzieło swego odkupienia, że tu kończy się wspomnienie wyjścia z Egiptu, a zaczyna się nowe wyzwolenie ludzkości z grzechu. Kończy się przypominanie obietnicy, a zaczyna się uczestnictwo w jej realizacji.

W czasie wieczerzy paschalnej jedzono przaśny chleb, czyli chleb niekwaszony, podobny do naszych opłatków, pito wino, jedzono zioła, a co jakiś czas przerywano jedzenie, by modlić się i dziękować Bogu za Paschę. I oto Apostołowie zobaczyli w pewnym momencie, że Jezus zwrócił szczególną uwagę na chleb, który wziął w ręce. Odmówił słowa modlitwy dziękczynnej, zaczął go łamać i podawać każdemu, mówiąc że to jest Jego Ciało.

Czy oni byli w stanie zrozumieć, dlaczego Jezus nazwał chleb „swoim Ciałem”? W dodatku stwierdził, że to Ciało jest „wydane na okup za wielu”(por. Mt 20,28 i Mk 10,45). Na pewno w tej chwili nie potrafili tego ogarnąć.

W chwilę później kolejna zagadka. Jezus wziął kielich z winem, odmówił modlitwę – tę samą, którą zawsze odmawiano podczas wieczerzy paschalnej - i nagle stwierdził, że teraz podaje im kielich swojej Krwi. Ta Krew będzie za wielu ludzi wylana na odpuszczenie grzechów. (por. Mt 26,28 i Mk 14,24). Oczywiście dla Apostołów były to słowa tajemnicze. Myślę, że nie protestowali i nie odrzucili ich tyko dlatego, że wypowiedział je Jezus. Przecież długo ich przyzwyczajał i uczył, że Jego słowo jest nieomylne. Po to właśnie czynił cuda. Ale przyjąć, to nie znaczy zrozumieć. Bo co miało znaczyć na przykład, że Jego Ciało ma być wydane, a Krew wylana? I dlaczego ma być pokarmem?

 Dopiero stopniowo zaczął się objawiać sens tych słów. Następnego dnia zobaczyli, że Pan Jezus naprawdę idzie na śmierć, że został przybity do Krzyża, że jego Krew płynie z otwartych ran. Wtedy uświadomili sobie, że to nie była przenośnia gdy mówił im o krzyżu i śmierci, że naprawdę wydał swoje Ciało na cierpienie, na zniszczenie, na śmierć.

Wielki piątek, dzień męki i śmierci był dla nich nieoczekiwanym bolesnym potwierdzeniem, że to co wydarzyło się na Ostatniej Wieczerzy to rzeczywistość, a nie symbol.

Ale to jeszcze nie było wszystko. Potem nastąpiła Wielkanoc. W niedzielę rano Apostołowie dowiedzieli się, że grób jest pusty i że Jezus zaczyna się ukazywać jako żyjący. Zwyciężył śmierć? - Tak. I to był nowy wstrząs dla nich. To przeżycie dało im nowe światło dla zrozumienia Eucharystii. Jeżeli Jezus powiedział: „Bierzcie i jedźcie, to jest moje Ciało za was wydane”, to znaczy, że miał przed sobą nie tylko mękę i śmierć. To miała być zapowiedź nie tylko jego cierpień, ale także zmartwychwstania. A więc Eucharystia – sprawowanie pamiątki Ostatniej Wieczerzy – ma prowadzić także do zmartwychwstania, do zwycięstwa nad śmiercią. I to dało Apostołom nowe zrozumienie tego, co się wydarzyło na Ostatniej Wieczerzy.

 To, co zrozumieli dzięki cierpieniom Wielkiego Piątku i dzięki radości Niedzieli Zmartwychwstania, a co nabrało jeszcze głębszej treści po zesłaniu Ducha Świętego, Apostołowie przekazali następnym pokoleniom. Świadectwem tego są Ewangelie spisane wtedy, gdy Apostołowie wspominając swoją dawną niewiedzę, mogli z całą pewnością powiedzieć kim był Jezus, czego nauczał i że zakończył swe życie na ziemi zwycięstwem nad śmiercią i ukazaniem się w chwale.

Taka była dla Apostołów treść tej pamiątki, którą Jezus im zostawił na Ostatniej Wieczerzy. Sprawując Eucharystię, przeżywali wciąż na nowo Jego oddanie się na mękę z miłości do człowieka, Jego śmierć, a potem zwycięstwo. To wszystko zawarte było w prostym geście podania chleba i wina, i w słowach stwierdzających, że On tutaj pod tymi postaciami, swoje Ciało i Krew oddaje za człowieka.

Dlatego trzeba sobie wciąż na nowo uświadamiać, że każda msza św. jest powtórzeniem Ostatniej Wieczerzy, jest powtórzeniem oddania się Chrystusa na ofiarę odkupienia.

Takie przeżywanie Eucharystii, wspominanie tego, co uczynił Jezus gdy szedł na śmierć dało początek liturgii eucharystycznej, czyli tej modlitewnej oprawie, która towarzyszyła sprawowaniu Eucharystii.

Pierwsi chrześcijanie gromadzili się, aby obchodzić pamiątkę Ostatniej Wieczerzy i powtarzać to, co uczynił wtedy Jezus. Wspominali Jego słowa, że swoje Ciało wydaje za ludzi, aby ich wyzwolić z grzechu i  prawdopodobnie zwracali się wówczas myślą ku  swojemu życiu, ku swoim przewinieniom i  niedoskonałościom, wyznawali swe grzechy i prosili o  ich przebaczenie. To pozostało do naszych czasów. Dzisiaj tak samo na początku mszy św. odmawiamy akt pokuty i prosimy Boga o Jego miłosierdzie i  przebaczenie.

Z czasów Apostołów pozostał również zwyczaj modlenia się Psalmami w czasie mszy św., pamiętając, że właśnie Psalmy odmawiał Jezus razem z Apostołami na Ostatniej Wieczerzy. I tak stopniowo rozwijano i  ubogacano liturgię aż powstała ta forma, którą celebrujemy dzisiaj.

W czasie mszy św., po akcie pokuty, odprawiamy liturgię Słowa, a więc rozważamy słowa Pisma św. - przypominamy sobie czego Jezus nas nauczał, i jak mamy żyć wg Jego słowa i przykładu. Potem przechodzimy do liturgii Eucharystii, aby powtórzyć pełen Bożej tajemnicy obrzęd oddania się Chrystusa za ludzi pod postacią chleba i wina. Ten obrzęd jest nie tylko symbolem. Pan Jezus rzeczywiście uobecnia w nim swoją ofiarę życia i swoje zmartwychwstanie. Msza św. jest nie tylko wspomnieniem, ale rzeczywistym spotkaniem z Chrystusem oddającym się za nas na ofiarę.

 2.Eucharystia jest ofiarą dziękczynienia

 Niedziela jest dniem dziękczynienia. Przede wszystkim dziękujemy Panu Jezusowi za Jego zmartwychwstanie, ale także dziękujemy za to, że przyszedł na ziemię, że nas nauczył wierzyć, że nie zostawił nas samych z naszymi problemami. Dziękujemy za to, że istniejąc od wieków jako Syn Boży stał się człowiekiem i przyniósł nam nowe życie. W każdą niedzielę dziękujemy za odkupienie: za Mękę Chrystusa i za Jego zwycięstwo nad śmiercią. Dziękujemy za to, że Jego ofiara złożona w sposób krwawy na Krzyżu zakończyła się radością zmartwychwstania.

W życiu każdego z nas pojawiają się różne sytuacje i różne zadania. Mamy obowiązki rodzinne i społeczne, mamy wiele pracy, nieraz przychodzi cierpienie, ale są także różne sukcesy i radości. Nie tylko to, co trudne i wymagające wysiłku możemy włączyć w ofiarę Eucharystyczną, ale także nasze osiągnięcia i radości, które pozwalają nam uczestniczyć we mszy św. z wdzięcznością. Z darami przynoszonymi na ołtarz jeden z mistrzów olimpijskich przyniósł zdobyty medal, ofiarowując Bogu swój sukces sportowy.

Mamy uczestniczyć we mszy św. ponieważ jest to obowiązek wdzięczności. Jezus oddał za nas życie, przyjął udrękę krzyża, przeszedł przez śmierć żeby nas wydobyć z grzechu, pojednać z Bogiem i obdarzyć nowym życiem.

Chrześcijanin, który o tym pamięta nie będzie pytał: „Po co idziesz do kościoła, co ci kościół da”. Zapewne wielu przychodzi chętnie tam, gdzie można coś dostać (dary, zapomogi...), ale tutaj najważniejsze jest to, że właśnie my mamy coś oddać Bogu, mamy przynieść nasze dziękczynienie. Idę na mszę św., żeby dziękować za największy dar – dar odkupienia. Człowiek, który o tym pamięta potrafi przezwyciężyć zmęczenie, potrafi pozostawić jakieś inne zajęcia, aby wyrazić swoją wiarę i swoją radość z daru otrzymanego od Chrystusa, i chętnie spieszy, aby złożyć dziękczynienie Bogu przez udział w Eucharystii.

Słowo „Eucharystia” znaczy właśnie „dziękczynienie”. Jest w tym słowie wyrażona myśl, że przychodząc na mszę św. chcemy Bogu dziękować. Ale nazwa sakramentu Eucharystii, czyli sakramentu dziękczynienia bierze się jeszcze z innego źródła. Wiemy z opowiadania Ewangelistów, że Pan Jezus wziął chleb, a potem kielich z winem, powiedział, że to jest Jego Ciało za nas wydane i Krew za nas wylana – i żeby to czynić na Jego pamiątkę. Ale wszyscy autorzy piszący o Ostatniej Wieczerzy nie zapomnieli zaznaczyć, że Pan Jezus biorąc chleb i wino – składał dzięki Ojcu. On wtedy właśnie dziękował i dlatego ten obrzęd nazywa się dziękczynieniem. Jest to dziękczynienie samego Chrystusa, które On składa Ojcu. To dziękczynienie Chrystusa stanowi bardzo ważny moment Ostatniej Wieczerzy. Dowodem jest to, że żaden z autorów opisujących to wydarzenie tego szczegółu nie pominął. Za co Jezus dziękował wtedy Bogu? Przecież mówiąc, że Jego Ciało będzie wydane, a Krew wylana stwierdził, że idzie na mękę i to na mękę bolesną, na śmierć. O tym, że Pan Jezus przeżywał po ludzku lęk przed cierpieniem i śmiercią świadczy Jego modlitwa w Ogrójcu kilka godzin później. Jezus stojąc w obliczu śmierci prosi Ojca, żeby ten kielich, jeśli to możliwe, oddalił od Niego, ale ostatecznie zgadza się wypełnić wolę Ojca: „Ojcze, nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”.(por Łk 22, 42)

Taką modlitwę, jako ludzie podlegli cierpieniu i lękowi, łatwiej rozumiemy, natomiast to, co się działo na Ostatniej Wieczerzy przekracza nasze pojmowanie. Przecież w momencie, kiedy się zbliża wielkie cierpienie wydaje się, że nie ma za co dziękować, co najwyżej można się bohatersko na nie zgodzić. Otóż, jeżeli wszyscy autorzy stwierdzają, że Jezus mówiąc o oddaniu swojego Ciała i Krwi składał Ojcu dzięki – oznacza to, że zdobył się na jakiś akt zupełnie wyjątkowy, akt przekraczający ludzkie siły. Przyjmował mianowicie swoją mękę nie jak smutną konieczność, na którą musi się zgodzić, ale jak upragnione wypełnienie planów zbawienia, dla których przyszedł na świat. Zanim poddał się lękowi, zanim przeżył udrękę w Ogrójcu, w Wieczerniku wyraził swoja radość i wdzięczność, że może z woli Ojca dać człowiekowi zbawienie.

Jezus składał dziękczynienie, przyjmując cierpienie, zniewagi i śmierć. A zatem nie chciał w tym momencie rozważać, ile Go to będzie kosztowało. Myślał o ludziach, których trzeba ratować, o zwycięstwie nad grzechem i śmiercią. Myślał o wielkiej miłości Ojca, dla której przyszedł na świat i dziękował Ojcu za to, że to wszystko ma się teraz spełnić.

To właśnie wyraża słowo „Eucharystia” – dziękczynienie. Jest to pełne bezinteresownej miłości dziękczynienie Chrystusa, że może wypełnić wolę Ojca i odkupić ludzi. To słowo zawiera w sobie tajemnicę wielkiej miłości Chrystusa, pozwala nam lepiej zrozumieć jak doskonała i czysta była Jego ofiara. Ta ofiara jest aktem całkowicie bezinteresownego oddania się Bogu za ludzi, aktem doskonałego uwielbienia Ojca. Jest spełniona nie tylko z posłuszeństwem, ale z wdzięcznością, że bolesna męka przyniesie swój zbawienny skutek.

Musimy się zastanowić w jaki sposób przychodząc na mszę św. mamy w niej uczestniczyć. Jeżeli to ma być rzeczywiście uczestnictwo w ofierze Chrystusa przyjętej z dziękczynieniem, to nie wystarczy tu jakakolwiek modlitwa, nawet nie wystarczy samo przystąpienie do komunii św., np. w jakiejś błagalnej intencji. Pełne uczestnictwo w Eucharystii jest to wewnętrzne oddanie się Bogu z taką wiarą i gotowością na wypełnienie Jego woli jak to uczynił sam Jezus. Człowiek uczestniczący w Eucharystii oddaje siebie Bogu, dziękując z góry za wszystko, co On postanowił. Na końcu mszy św. kapłan mówi do nas: „Idźcie w pokoju Chrystusa”, albo: „Idźcie, ofiara spełniona.” My odpowiadamy: „Bogu niech będą dzięki”. To nasze podziękowanie jest poświadczeniem, że chcemy iść w życie tak, jak to uczynił Chrystus. Jeśli przychodzi na mszę św. ktoś bardzo zasmucony i na końcu mszy św. mówi „Bogu niech będą dzięki – to znaczy, że rozważając ofiarę Chrystusa decyduje się wszystko oddać w ręce Boga i podziękować mu za to, co się stało, bo to jest najlepsze. Ktoś zmęczony, kto na mszę św. przyszedł z trudem, może kosztem swego odpoczynku – teraz mówi: „Bogu niech będą dzięki”. Ktoś chory, kto leżąc w domu, albo w szpitalu słucha przez radio transmisji mszy św. i ofiaruje Bogu swoje cierpienia także na końcu odpowiada: „ Bogu niech będą dzięki”, a to znaczy, że wszystko, co go kosztuje, co go boli – bez skargi oddaje Bogu z wdzięcznością za to, że w ten sposób może uczestniczyć w ofierze Zbawiciela, a więc może przyczynić się również do zbawienia innych ludzi.

Ten kto komunię św. ofiarowuje w intencji wynagradzającej powinien powiedzieć: „Boże na zadość uczynienie za grzechy moje i innych ludzi chętnie przyjmuję i ofiarowuję ci to wszystko, co mnie boli, co jest dla mnie przykre, co najwięcej mnie kosztuje. Chcę tylko dziękować za wszystko, co będzie wypełnieniem twojej woli”. Takie przyjęcie komunii św. jest świadectwem, że chcę się złączyć z Chrystusem, który dziękował Ojcu idąc na śmierć, aby wynagrodzić za grzechy świata. Takie jest również najpełniejsze uczestnictwo w ofierze Eucharystycznej.

 

3.Eucharystia jest Ofiarą Odkupienia

 Przychodzimy na mszę św. aby uczestniczyć w ofierze Chrystusa. Gdybyśmy myśleli, że przychodzimy na mszę św. tylko po to, aby się wspólnie pomodlić, to łatwo moglibyśmy dojść do wniosku, że wygodniej jest modlić się gdy nikogo nie ma, gdy kościół jest pusty, albo w domu czy gdzieś w lesie albo w górach... Jednak uczestniczenie we mszy św. nie polega tylko na wspólnej modlitwie. Przychodzimy na mszę św. żeby uczestniczyć w ofierze odkupienia, czyli w wielkim dziele, które Jezus wypełnił całym swoim życiem i które nadal wypełnia, bo przecież nadal żyje i „wstawia się za nami przed obliczem Boga” (Hbr 9, 24).

Zanim powiemy czym jest Ofiara Odkupienia, spróbujmy się zastanowić, co znaczy słowo „ofiara”.

Słowo „ofiara”, w potocznym jego znaczeniu, oznacza jakąś rzecz daną komuś, albo oddaną na jakiś cel i w taki sposób rozumie się też ofiarę w sensie religijnym. Aby uczcić Pana Boga, oddaje Mu się jakąś rzecz lub osobę.

W Starym Przymierzu było wiele przepisów dotyczących składania ofiar. Przyprowadzano zwierzęta, które zabijano w świątyni, przynoszono owoce ziemi, wypiekano chleby, które codziennie składano na ołtarzu. W ten sposób oddawano cześć Bogu – dawcy życia. Na ofiarę składano zwykle te rzeczy, które służyły jako pokarm. Było to wyznaniem, że od Boga człowiek otrzymuje to, co podtrzymuje życie, a więc z tego, jakby ze swojego życia, chce złożyć swój dar, którym chce Go uwielbić.

To wszystko działo się zgodnie z przepisami prawa Mojżeszowego i moglibyśmy pomyśleć, że wszystko było jak należy, a przecież w piśmie Starego Testamentu możemy napotkać wiele napomnień i ostrzeżeń, że te ofiary wcale nie są Panu Bogu miłe.

W Psalmie 50 możemy przeczytać: „Nie chcę przyjmować cielca z twojego domu... Gdybym był głodny nie mówiłbym ci o tym, bo mój jest świat i to co go napełnia. Czy będę jadł mięso cielców, albo pił krew kozłów?” (Ps 50, 9.12n). W psalmie 51 Dawid mówi: „Ty się bowiem nie radujesz ofiarą i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał. Moją ofiarą, Boże, duch skruszony” (Ps 51, 18 – 19). Prorok Micheasz pyta: „Czy Jahwe zadowoli się tysiącami baranów, dziesiątkami tysięcy potoków oliwy?” (Mi 6, 7), a na początku  księgi Izajasza są takie słowa: „Co mi po mnóstwie waszych ofiar?... Krew wołów i baranów, i kozłów mi obrzydła... Zaprzestańcie składania czczych ofiar!” (Iz 1, 11.13).

Te powtarzające się napomnienia mówią, że Panu Bogu tak naprawdę nie chodziło o dobra materialne.

Czym wobec tego ma być ofiara? Pan Jezus kiedyś powiedział, gdy faryzeusze pytali go o zasady dotyczące małżeństwa, że Mojżesz pozwolił na rozwody, ale na początku tak nie było (por. Mk 10, 6). Myślę, że można coś podobnego powiedzieć o ofiarach. Były zgodne z prawem Mojżeszowym, ale nie tak było na początku.

Początkiem objawienia się narodowi izraelskiemu było przymierze Boga z Abrahamem, człowiekiem, który był wierny Bogu we wszystkim i zasłużył by Bóg nazwał go swoim przyjacielem.

Przypomnijmy sobie jak wyglądała ofiara w życiu Abrahama.

Abraham miał jedynego syna Izaaka, który był całą jego nadzieją. Izaak był obiecany przez Boga jako jego potomek, z którego miał powstać wielki naród. I właśnie jego Pan Bóg zażądał od Abrahama na ofiarę dla siebie. Abraham był zawsze Panu Bogu posłuszny, więc zaprowadził swojego syna na górę wybraną przez Boga i był gotów go zabić, bo tak rozumiał złożenie ofiary. Bóg powiedział wówczas do Abrahama: „Nie czyń chłopcu nic złego”( por. Rdz 22, 12). Okazało się, że Bóg nie chce przelania krwi tego dziecka, że chce ofiary serca, ofiary posłuszeństwa; „Przekonałem się, że jesteś Mi posłuszny” (por. Rdz 22, 12). Dalej czytamy, że Abraham zobaczył uwięzionego w krzakach baranka i jego zabił Bogu w ofierze. Zabicie tego zwierzęcia było symbolem wewnętrznej decyzji Abrahama na posłuszeństwo Bogu do końca.

Prawdziwa ofiara dokonała się w sercu Abrahama, który usłyszał Boże wezwanie, był temu wezwaniu posłuszny i potwierdził to swoimi czynami. Izaak ocalał, a jednak ofiara Abrahama została dokonana, bo polegała na akcie posłuszeństwa, a prawdziwa jej wartość znajdowała się w wewnętrznej postawie człowieka.

To opowiadanie bardzo obrazowo ukazuje nam jak rozumieć pojęcie ofiary miłej Bogu, ofiary, której Bóg od nas oczekuje. Ofiara nie polega na tym, że człowiek sam wyszukuje coś, co by mógł Panu Bogu oddać, albo dla niego uczynić. Doskonała ofiara dokonuje się wtedy, gdy to Bóg zwróci się do człowieka i objawi Mu swoje zamiary, a człowiek odpowie Bogu wiernością i posłuszeństwem. Owocem takiej ofiary, która wypływa z całkowitej zgody na wypełnienie woli Bożej jest jedność między Bogiem a człowiekiem.

O takiej właśnie ofierze mówią prorocy w Starym Testamencie: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6, 6). „Czego Jahwe żąda od ciebie, jeśli nie spełnienia sprawiedliwości” (Mi 6, 8). Z tekstów tych wynika, że ofiary według prawa Mojżeszowego były tylko niedoskonałym obrazem i zapowiedzią tego, co miał uczynić Jezus.

Najdoskonalszą ofiarę, przez którą nastąpiło pojednanie ludzkości z Bogiem złożył Jezus. W Liście do Hebrajczyków możemy przeczytać słowa, zaczerpnięte z Ps 40, które autor włożył w usta Chrystusa: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie, wtedy rzekłem: Oto idę. W zwoju księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hbr 10, 5).

„Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba” (J 8, 29) – tak Jezus określił treść swojego życia na ziemi. Całe Jego życie było jednym aktem posłuszeństwa wobec Ojca. Wartość Jego męki nie polegała na tym, że cierpiał, ale na tym, że podjął to cierpienie z miłości do Ojca. Poszedł głosić miłość tam, gdzie go miała spotkać śmierć na krzyżu, poszedł ją głosić z całą świadomością tego krzyża, który go czekał i poszedł ją głosić w akcie wielkiego posłuszeństwa.

Swoją ofiarę posłuszeństwa, ów akt oddania się Bogu całkowicie dla wypełnienia Jego woli utrwalił Jezus na Ostatniej Wieczerzy w Eucharystii: „Moje Ciało za was wydane... Moja Krew za was wylana” (por. Łk 22, 19n). To stwierdzenie nie pozostawia wątpliwości, że Jezus traktuje ten akt dokonany na Ostatniej Wieczerzy jako ofiarę, jako oddanie siebie. I gdy powiedział Apostołom: „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22, 19) zobowiązał się, że na ich słowo zawsze odnowi i uobecni swoja Ofiarę, przez którą pojednał nas z Ojcem. Najświętszy Sakrament jest nieustannym składaniem siebie Ojcu w ofierze posłuszeństwa i oddania dla ocalenia ludzi.

Przychodzimy na Mszę św. nie tylko po to, aby się pomodlić. To moglibyśmy uczynić wszędzie. Przychodzimy poświadczyć, że całym sercem jesteśmy gotowi wypełnić wszystko, czego chce od nas Bóg, że chcemy naśladować Chrystusa w Jego ofierze i jednoczyć się z Nim. Chcemy uczestniczyć w tym posłuszeństwie, jakie okazał Chrystus oddając życie na krzyżu. Nasze myśli, pragnienia zawsze są chwiejne, zawsze naznaczone egoizmem, brakiem miłości. Dlatego łączymy nasze pragnienia z ofiarą Chrystusa wierząc, że w łączności z Nim wszystko możemy zrealizować. Jezus mówi: „Beze Mnie nie możecie nic uczynić (J 15,5), „Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was” (J15, 4).

Uczestniczenie w ofierze Chrystusa dokonuje się w naszym sercu, w naszych aktach posłuszeństwa i miłości, ale na zewnątrz wyrażamy to przynosząc symboliczny dar – chleb i wino, „owoc ziemi i pracy rąk ludzkich”. Tak mówimy w każdej mszy św. Ten dar jest znakiem naszego trudu, naszej pracy. W ten sposób chleb i wino, używane z nakazu Chrystusa, świadczą o tym, że msza św. będąc ofiarą Chrystusa, jest także nasza ofiarą, że Chrystus pozwala nam w swej ofierze oddania się Ojcu naprawdę uczestniczyć. Złożenie razem z Chrystusem ofiary doskonałej przekracza nasze możliwości, a jednak Jezus zapragnął uobecniać swoją ofiarę w taki sposób, abyśmy mieli w niej swój udział.

Teksty liturgiczne wyraźnie to rozróżniają: mówią o darach, które są owocem naszej pracy i jednocześnie mówią o ofierze, która jest ofiarą Chrystusa i którą Bóg zawsze przyjmuje. O tych naszych darach mówią z wielką pokorą, prosząc, aby Pan Bóg zechciał je przyjąć i włączyć w ofiarę swojego Syna. Dopiero wtedy możemy dostąpić pojednania z Bogiem i usprawiedliwienia.

Msza św. jest naszą ofiarą, którą składamy Bogu razem z Chrystusem, ale także jest zaczerpnięciem u Chrystusa nowej siły. Jezus ofiarowuje się za nas i jednocześnie obdarza nas nową mocą, abyśmy mogli przezwyciężać nasz egoizm. Dzięki uczestniczeniu we mszy św. całe nasze życie może stać się rzeczywiście ofiarą posłuszeństwa i miłości dla Boga.

 

Uczestnictwo wiernych w Ofierze Odkupienia

Pan Jezus sam jeden dokonał dzieła odkupienia. Ofiarował swoje życie za ludzi, aby ich wydobyć z niewoli grzechu i pojednać z Ojcem. Ale ustanawiając sakrament Eucharystii słowami: „To czyńcie na moją pamiątkę”, polecił swojemu Kościołowi uobecnianie tej ofiary przez wieki. Ustanowienie Eucharystii jest wezwaniem abyśmy razem z nim uczestniczyli w ofierze odkupienia składanej Ojcu. Sobór Trydencki tak o tym naucza:

„Chrystus pozostawił swemu Kościołowi ofiarę widzialną, aby uobecnić krwawą ofiarę mającą się raz dokonać na krzyżu i aby do końca świata była jej trwałą pamiątką... Ustanowił nową Paschę aby Kościół przez posługę kapłanów, pod widzialnymi znakami, składał Jego samego w ofierze na pamiątkę Jego odejścia z tego świata do Ojca, kiedy to odkupił nas przelaniem swojej krwi”.

Sobór przypomina, że wciąż jest to jedna i ta sama ofiara: ten sam dar ofiarny, którym jest Ciało i Krew Chrystusa, ten sam składający ofiarę Jezus Chrystus, który wówczas ofiarował siebie samego na Krzyżu. Tylko sposób ofiarowania jest inny. Ofiara dokonuje się bowiem przez posługę kapłanów pod postaciami chleba i wina. Nie ma już przelania krwi, nie ma cierpienia Chrystusa, ale pozostaje ten sam fakt oddania się w posłuszeństwie Bogu Ojcu. W tym sakramentalnym uobecnieniu ofiary krzyżowej bierze udział cała społeczność Kościoła. Papież Paweł VI w swej Encyklice o Eucharystii „Misterium Fidei” tłumaczy, że Kościół pełniąc razem z Chrystusem rolę kapłana i daru ofiarnego, ofiarowuje Chrystusa Ojcu, a równocześnie razem z Nim sam siebie składa w ofierze. Składając tę ofiarę Kościół uczy się składać w niej samego siebie jako ofiarę powszechną dla zbawienia całego świata. To jest podstawowa prawda o tajemnicy mszy św. Wszyscy jesteśmy uczestnikami jednego, powszechnego kapłaństwa i możemy razem z Chrystusem ofiarować siebie i wszystkie nasze sprawy Bogu Ojcu. Ta ofiara naszego życia staje się miła Bogu i godna przyjęcia właśnie przez zjednoczenie z ofiarą Eucharystyczną. Chleb, który składamy na ołtarzu i to wino, nie są niczym innym niż „owocem ziemi i pracy rąk ludzkich”. To, że Chrystus w Wieczerniku wziął właśnie chleb i wino jako materię potrzebną do spełnienia sakramentu Eucharystii jest dla nas bardzo ważną wskazówką. Znaczy to bowiem, że Jezus powtarzanie tej ofiary uzależnia od pracy wielu ludzi. Ilu ludzi musi pracować aby powstał chleb? Aby powstało wino? Z woli Chrystusa do ofiary Eucharystycznej włączona jest ludzka praca. Możemy powiedzieć, że każdy, kto trudzi się dla innych, kto wypełnia wiernie swoje obowiązki, i ten kto cierpi, ma prawo ten swój dorobek włączyć do ofiary Eucharystycznej. Choć chleb i wino znaczą niewiele w porównaniu z Ciałem i Krwią Chrystusa, to jednak bez nich nie będzie uobecniona ofiara odkupienia, nie będzie możliwe nasze uczestniczenie w niej przez przyjęcie pokarmu Eucharystycznego. Dlatego modlitwy eucharystyczne zamieszczone w Mszale wiele razy wskazują na dary, które przynosimy do ołtarza. Te dary wyrażają nasz trud i pragnienie oddania Bogu nas samych. Dlatego możemy powiedzieć, że przez składanie Ofiary Eucharystycznej my wszyscy stajemy się w Chrystusie żywą Hostią – żywym darem ofiarnym dla uwielbienia Boga. Szczególnie trzeba podkreślić uczestnictwo w tej ofierze wszystkich ciężko pracujących, jeśli tylko podejmują swój trud z miłością, z intencją uczynienia dla innych czegoś dobrego. Ich codzienna praca może być cennym wkładem w Ofiarę Chrystusa i źródłem łaski dla całego Kościoła.

W jaki sposób każdy z nas uczestniczy w ofierze Eucharystycznej zależy od osobistego powołania każdego.

 a) uczestnictwo kapłana

 Kapłan stoi najbliżej ołtarza. On jest po to, by w imieniu Chrystusa uobecnić tę jedyną ofiarę, którą Zbawiciel złożył na Krzyżu, a więc jest obdarzony darem łaski sakramentalnej aby mógł skutecznie powtórzyć słowa Chrystusa. Kapłan wypowiada te słowa w  pierwszej osobie. Nie mówi: „To jest Ciało Chrystusa, to jest Krew Chrystusa”. Mówi „Bierzcie i jedźcie, to jest Ciało moje za was wydane”, a więc występuje tutaj jako ten, który przedstawia Zbawiciela, sprawuje Eucharystię w Jego imieniu.

Św. Jan Chryzostom – biskup i doktor Kościoła żyjący w początkach V w. napisał, że kapłan użycza Chrystusowi rąk i ust, aby mógł On swoją ofiarę uobecniać dla każdego zgromadzenia wiernych, a więc kapłan odprawiający mszę św. występuje niejako w zastępstwie Chrystusa i to jest misja, którą ma do spełnienia. Po to otrzymał charyzmat kapłaństwa, aby służyć innym, ale czyniąc to dla innych sam siebie także włącza w ofiarę eucharystyczną.

Słowa wypowiadane przez niego ukazują do czego jest powołany. Kościół mówi do nowo wyświęconych kapłanów: „Naśladujcie w życiu to, co wypowiadacie ustami”. Otóż ksiądz przy ołtarzu wypowiada słowa ofiary: „To jest Ciało moje za was wydane... To jest Krew moja za was wylana”. Jeśli te słowa dobrze zrozumiemy to zobaczymy, że stawiają one kapłana przed ogromnym zadaniem. Znaczą tyle, że każdy odprawiający mszę św. powinien być gotów na wypełnienie woli Bożej aż do oddania swego życia, tak jak to uczynił Chrystus na Krzyżu.

Jest wielką łaską i przywilejem kapłana móc potwierdzić odprawianie mszy św. aktem męczeństwa. Tylko niektórzy są powołani do tak doskonałego uczestniczenia w Eucharystii. Przypomnijmy chociażby ks. Jerzego Popiełuszkę, ks. Niedzielaka, ks. Tadeusza Stokowskiego, ks. bs Michała Kozala, o. Maksymiliana Kolbego i wielu, wielu innych, którzy oddali swoje życie dla Chrystusa, dla tej Ewangelii, której nauczali. Oni wszyscy świadczą, że Eucharystia może stanowić dla kapłana źródło wielkiego męstwa w oddaniu siebie na służbę Bogu i ludziom aż do całkowitej ofiary ze swego życia.

 Ale myśląc o  wszystkich kapłanach, którzy dla ludu Bożego odprawiają Eucharystię trzeba się modlić, aby każdy z nich mógł chociaż trochę w swoim życiu osobistym wypełniać to, do czego wzywają go słowa, żeby mógł samego siebie złożyć Bogu w ofierze.

 

b) uczestnictwo małżonków

 Papież Jan Paweł II zwrócił uwagę na to, że szczególny udział w sakramencie Eucharystii mają małżonkowie. Są oni związani sakramentem małżeństwa. A o sakramencie małżeństwa św. Paweł powiedział, że jest w nim podobne uobecnienie ofiary Chrystusa na Krzyżu jak w sakramencie Eucharystii. Św. Paweł napisał w liście do Efezjan: „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić”(Ef 5,25n). W ten sposób przyrównał związek małżeński do tego związku jaki jest między Chrystusem, który oddaje swoje życie za ludzi i ludźmi, którzy w niego wierzą. Św. Jan Paweł II pisze: „Z Eucharystią małżeństwo jest wewnętrznie związane. Ofiara Eucharystyczna bowiem uobecnia przymierze miłości Chrystusa z Kościołem, przypieczętowane Jego krwią na Krzyżu. W tej właśnie ofierze małżonkowie  znajdują korzenie, z których wyrasta i stale się  odnawia ich przymierze małżeńskie jako uobecnienie ofiary miłości Chrystusa względem Kościoła – Eucharystia jest źródłem miłości. Niewątpliwie ślubowanie, że się drugiego człowieka nie opuści aż do śmierci, że się wytrwa w miłości, jest zobowiązaniem przekraczającym możliwości czysto ludzkie. Jest bowiem oddaniem siebie na wzór Chrystusa umierającego na Krzyżu. W trudnych sytuacjach życiowych, kiedy przychodzą nieporozumienia i przykrości, takie ślubowanie można zrealizować tylko dzięki pomocy Chrystusa, tylko dzięki sile płynącej z Eucharystii. Dlatego ci, którzy w małżeństwie zachowują wierność i troskę o współmałżonka pomimo trudności, mają szczególny udział w sakramencie Eucharystii. Oni rzeczywiście swoje ciała i swoje dusze ofiarowują Bogu razem z Chrystusem. Małżeństwo czerpiące siły z Eucharystii potrafi mimo pojawiających się napięć i konfliktów stworzyć dla swoich dzieci atmosferę miłości i zaufania. Chrystus w Eucharystii uzdalnia małżonków do tego, żeby swoje osobiste upodobania, ambicje czy pragnienia złożyli w ofierze dla jedności rodziny, dla dobra dzieci. W ten sposób uczestnicząc we mszy św. małżonkowie mogą całe swoje trudne życie zamienić na ofiarę złożoną dla Boga, aby przyniosła zbawienie im samym i wielu innym, a zwłaszcza wyjednała błogosławieństwo Boże ich dzieciom.”

 

c) uczestnictwo chorych

 Szczególną uwagę trzeba zwrócić na uczestnictwo chorych we mszy św. Zauważmy, że chorymi Pan Jezus szczególnie się zajmował – uzdrawiał ich, ale też wskazywał na głębokie znaczenie ich cierpienia. O niewidomym od urodzenia powiedział, że cierpi dlatego, „aby się na nim objawiły dzieła Boże” (por. J 9, 3). Pan Jezus, który uzdrawiał chorych wziął w końcu ich los na siebie – został w sposób bolesny unieruchomiony, przybity do krzyża, tak jak wielu chorych na swoich łóżkach, gdy nie mogą się ruszać i są zdani na posługę innych. W Eucharystii Jezus, pod postacią chleba, zdany na dobrą wolę ludzi, którzy mogą go przecież znieważyć lub zaniedbać, jest obrazem bezradności i bezbronności człowieka, zwłaszcza człowieka chorego. Dlatego w każdej mszy św. szczególny udział mają ci, którzy w duchu przynoszą swoje cierpienia, aby je ofiarować Bogu razem z chlebem i winem. Cierpienie przyjęte z miłością i ofiarowane Bogu, staje się źródłem ogromnej siły duchowej, staje się źródłem łaski dla całego Kościoła.

Chrystus obecny w Eucharystii, mocą swojego cierpienia i swojej miłości jest w stanie przemienić serce każdego człowieka, może napełnić je siłą, łaską i zrozumieniem Bożej tajemnicy. Podobnie i człowiek chory, który swoje cierpienie ofiaruje Bogu, staje się źródłem promieniowania mocy Bożej dla zbawienia wielu ludzi.

Papież Pius XII pisał w swojej encyklice o Mistycznym ciele Chrystusa: „To wstrząsająca tajemnica, godna coraz głębszego rozważenia: Zbawienie wielu ludzi zależy od modlitw i dobrowolnych umartwień ofiarowanych w tej intencji przez członków Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa”. I dalej apeluje: „Do wszystkich chorych, cierpiących, udręczonych zwracamy się z wezwaniem, by ofiarowali swe bóle Temu, który we właściwym czasie wynagrodzi im wszystko. Niech będą świadomi, że ich cierpienia nie są bezwartościowe, lecz przeciwnie, że przyniosą one im samym i całemu Kościołowi wielkie korzyści, byleby tylko ofiarowali je w duchu cierpliwości”.

 

d) uczestnictwo osób, które poświęcają życie modlitwie

 Wśród tych, którzy mają szczególny udział w Eucharystii możemy wymienić jeszcze  wszystkich, którzy swoje życie poświęcają modlitwie za innych. Pan Jezus nieustannie powołuje niektórych spośród nas do poświęcenia życia modlitwie. Niezależnie, czy jest to życie w świecie czy też życie w zakonach, ludzie ci szczególnie wyrzekają się wszystkiego, co mogło by odwieść ich od doskonałej miłości i szczególnego kultu Boga. Uczestniczą oni w Eucharystii szczególnie zjednoczeni ze stojącą pod krzyżem Matką Bożą. Ona przez całe życie wypełniała zadania płynące z macierzyństwa, pracowała w domu, znosiła upokorzenia, a kiedy przyszedł moment złożenia ofiary stanęła pod krzyżem, by cierpieć razem z Synem. Każdy, kto zostaje powołany do życia modlitwą, choćby tylko na jakiś czas, może łączyć się z Maryją właśnie w tym momencie. Uczestnicząc we mszy św. może razem z Nią wpatrywać się w Chrystusa Ukrzyżowanego i ofiarowywać swoje trwanie przy Nim, swoją adorację i pragnienie wynagrodzenia za grzechy.