Adwent rozpoczyna rok liturgiczny i trwa od pierwszej niedzieli po uroczystości Chrystusa Króla do pierwszych nieszporów Bożego Narodzenia.
Słowo adwent pochodzi z jęz. łacińskiego „adventus” i oznacza przyjście. Dla starożytnych rzymian słowo to oznaczało oficjalny przyjazd cezara. W chrześcijaństwie terminem tym określa się radosny czas oczekiwania na przyjście Boga Człowieka. Początki tego okresu liturgicznego sięgają tradycji hiszpańskiej i galijskiej IV stulecia. Wiązał się on wówczas nie z Bożym Narodzeniem lecz z Epifanią, czyli uroczystością Objawienia Pańskiego obchodzoną 6 stycznia i trwał znacznie dłużej niż obecnie. Zaczynał się już 11 listopada. W tamtym czasie Epifania miała większe znaczenie niż uroczystość Bożego Narodzenia. Ponieważ wiązała się z chrztem Chrystusa w Jordanie, była też dniem chrztu katechumenów. Stąd oczekiwanie na Epifanię miało charakter pokutny i tylko święto Bożego Narodzenia, 25 grudnia stanowiło wyjątek.
Zupełnie inną tradycję prezentował Rzym, który początkowo nie znał pokutnego charakteru przygotowania do uroczystości Bożego Narodzenia. Ówczesna liturgia koncentrowała się bardziej na radosnym oczekiwaniu Chrystusa. Świętowano Jego ziemskie przyjście – narodziny.
Jeszcze inny aspekt Adwentu przypisuje się tradycji irlandzkiej, gdzie podkreślano ostateczny wymiar przyjścia Chrystusa. A więc przyjście Chrystusa nie w czasie, lecz na końcu czasów, czyli paruzję. Akcent ten został zaznaczony też we wspomnianej już galijskiej i hiszpańskiej liturgii Adwentu.
Z czasem wszystkie tradycje nałożyły się na siebie. Adwent i Boże Narodzenie przeważyły znaczeniem Epifanię. Tradycja rzymska akcentująca Boże Narodzenie, po pewnych adaptacjach w krajach germańskich, powróciła do Rzymu i powoli stała się propozycją dla całego Kościoła. Adwent stał się zarówno czasem umartwienia i pokuty, co wiązało się z oczekiwaniem na paruzję, jak czasem radości oczekiwania na narodzenie małego Jezusa.
Dzisiaj, odnowiona liturgia, sięgając w głąb tradycji Kościoła zachowuje podwójny charakter Adwentu. Jest on okresem przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego, przez którą wspominamy pierwsze przyjście Syna Bożego do ludzi, a równocześnie jest okresem, w którym przez wspomnienie pierwszego przyjścia Chrystusa kieruje się duszę ku oczekiwaniu Jego powtórnego przyjścia na końcu czasów. O tych dwóch wymiarach oczekiwania na przyjście Pana mówiło na przestrzeni wieków wielu świętych, mistyków i Ojców Kościoła. Oto fragment katechezy wygłoszonej w czwartym wieku przez św. Cyryla Jerozolimskiego:
„Głosimy przyjście Chrystusa – nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze od pierwszego. Pierwsze zwiastowało cierpienie, drugie zaś przyniesie królewski diadem Bożego panowania.
Albowiem to, co dotyczy naszego Pana, Jezusa Chrystusa jest zarazem boskie i ludzkie. I tak, dwojakie jest Jego narodzenie: jedno z Boga, przed początkiem czasów; drugie z Dziewicy, gdy dopełniły się czasy. Dwojakie też i przyjście: pierwsze - ukryte, jak rosy na runo; drugie – jawne, to, które nastąpi.
Za pierwszym przyjściem został owinięty w pieluszki i złożony w żłobie; za drugim oblecze się światłem jak szatą. Przyszedł i przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, ale przyjdzie raz jeszcze, pełen chwały, otoczony zastępami aniołów. Dlatego nie poprzestajemy na pierwszym jego przyjściu, lecz wyczekujemy także i drugiego. Za pierwszym mówiliśmy: ‘Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie’. To samo powiemy i za drugim. Wychodząc z aniołami naprzeciw Panu, oddamy Mu hołd wołając: ‘Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie’.”
Nieco później, bo w jedenastym wieku, inny wielki święty – św. Bernard, opat, ukazuje nam jeszcze inny aspekt oczekiwania na przyjście Pana. Mówi on o trzecim przyjściu Jezusa:
„Wiemy, że potrójne jest przyjście Pana. Trzecie jest pośrodku miedzy dwoma pozostałymi. Te są jawne, trzecie nim nie jest. Za pierwszym swoim przyjściem Pan był widziany na ziemi i przebywał wśród ludzi(...). Gdy nastąpi ostatnie przyjście wtedy „wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże”(...). ale pośrednie przyjście, o którym mówimy, jest ukryte i tylko wybrani widzą Pana w sobie, a ich dusze dostępują zbawienia. A więc: pierwsze przyjście jest w ciele i słabości, to pośrodku w duchu i mocy, ostatnie zaś w chwale i majestacie. To przyjście w pośrodku, między pierwszym i drugim jest drogą wiodącą od pierwszego do drugiego: w pierwszym swoim przyjściu Chrystus stał się naszym odkupieniem, w drugim ukaże się jako nasze życie, a pomiędzy tymi dwoma jest On naszym wytchnieniem i pocieszeniem.
By zaś kto nie sądził, że to, co mówimy jest tylko wymysłem, posłuchajcie słów Pana: ‘Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec Mój umiłuje go i przyjdziemy do niego”.
A zatem Adwent jest okresem pobożnego i radosnego oczekiwania, jest czasem budzenia nadziei, czasem przygotowania, by godnie przyjąć nadchodzącego Zbawiciela. Dane jest nam uczestniczyć w tęsknocie Izraela, która nie okazała się daremna. Narodził się Mesjasz. Jednak Jego przyjście okazało się tak inne od oczekiwań Narodu Wybranego, że przez wielu został nierozpoznany.
Przez cztery tygodnie Kościół nawołuje nas do czujności, abyśmy przygotowali się do obchodzenia na nowo Bożego Narodzenia i byśmy – wspominając pierwsze przyjście na świat Boga, który stał się człowiekiem – czujnie oczekiwali Jego kolejnego przyjścia na końcu naszego życia, w chwili śmierci i na końcu czasów.
Liturgia adwentowa i nasze świadome w niej uczestnictwo wprowadza nas najgłębiej w tajemnice czasu Adwentu. Tutaj spotykamy proroka Izajasza, który przekazuje ludowi Pana – temu sprzed tysięcy lat i temu dzisiaj - słowa mocy i pociechy: „Oto Pan przyjdzie, by zbawić narody; Pan da posłyszeć swój głos pełen chwały i uraduje wasze serca”(Iż 30, 19).
Słyszymy o kapłanie Zachariaszu i św. Elżbiecie, o Janie Chrzcicielu, który nawoływał i nawołuje do nawrócenia i pokuty: „przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”. Jednak szczególną postacią adwentu jest Najświętsza Maryja Panna. Papież Paweł VI podkreślał ten aspekt Adwentu, o którym często zapominamy. Adwent, a szczególnie jego druga część - od 17 grudnia jest czasem maryjnym, jest najbardziej charakterystycznym czasem maryjnym w ciągu całego roku liturgicznego. Im bliżej świąt Bożego Narodzenia, tym świadomiej łączymy nasze oczekiwanie z oczekiwaniem Maryi na narodzenie się Dziecka, które już żyje w Jej łonie. To przez Nią Bóg ofiarowuje światu swego Syna. Żadna mowa nie jest zdolna wyrazić tego daru i dlatego razem z Maryją wielbimy Pana i składamy Mu dzięki. Razem z Maryją śpiewamy Magnificat i radujemy się odwiecznym bóstwem Jezusa, który począł się w Niej, by poprzez Nią zstąpić w historię człowieka. Nieprzypadkowo uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP obchodzimy na początku Adwentu. Ona jest „cała piękna i nie ma w Niej żadnej skazy”. Jest tą, którą Syn Boży jako pierwszą ogarnął swoją świętością. Sam Bóg przygotował Ją na przyjęcie daru dziewiczego macierzyństwa, On Sam przygotował Ją sobie na Matkę od pierwszego momentu Jej poczęcia, „tak jak słońce udziela światła jutrzence na długo przed wschodem słońca”.
Jedną z form przygotowania do świąt Bożego Narodzenia są Roraty czyli Msza św. ku czci Najświętszej Maryi Panny odprawiana przez cały Adwent w dni powszednie. Nazwa Roraty pochodzi od słów pieśni adwentowej śpiewanej na wejście: „Rorate coeli desuper” tzn. „Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry”. Roraty nie wywodzą się z polskiej tradycji, ale bardzo dobrze się u nas przyjęły.
Najstarsze ślady odprawianej w Polsce Mszy św. roratniej sięgają XII w. a w XIV w. odprawiane już były w całej Polsce. Bywały nawet stulecia kiedy na mocy specjalnych przywilejów Roraty były celebrowane także poza Adwentem. Charakterystyczną cechą Rorat jest czas ich celebracji – przed wschodem słońca. Matka Boża ukazywana jest jako Jutrzenka czyli światłość, która zapowiada prawdziwą światłość – Jezusa Chrystusa. Symbolem tej światłości jest zapalona świeca roratnia.
Innym symbolem Adwentu jest wieniec adwentowy. Jest on symbolem nadziei, co w szczególny sposób podkreślają zielone gałęzie. Świece oznaczają cztery tygodnie Adwentu – wcześniej uważano, że oczekiwanie na Mesjasza trwało cztery tysiące lat. „Czwórka” wskazuje również na cztery strony świata, na cztery pory roku i na czterech ewangelistów. Świece są symbolem światła jakim jest sam Chrystus. W miarę przybliżania się do świąt Bożego Narodzenia światło staje się coraz jaśniejsze a punktem kulminacyjnym jest rozświetlona choinka – symbol narodzin Syna Bożego. Krąg wieńca jest znakiem zjednoczenia, doskonałości i jedności.
Wszystkie te symbole i postacie pomagają nam pełniej przeżyć czas Adwentu.
Św. Bernard z Claivoux tak mówił do swoich współczesnych:
„Bracia, jak dzieciom Bóg odsłania wam to, co ukrył przed mądrymi i uczonymi: prawdziwe drogi zbawienia. Zastanawiajcie się nad nimi z największą uwagą. Wnikajcie w sens tego adwentu, a nade wszystko pomyślcie o tym, kim jest Ten, który przychodzi; po co, kiedy i skąd przybywa. Taka ciekawość jest dobra”.
Adwent to oczekiwanie: „Czekajcie więc, bracia, cierpliwie na przyjście Pana” (Jk 5,7). Ale nie tylko my czekamy na przyjście Pana. Pan Bóg też przeżywa swój adwent. Pan Bóg też oczekuje: oczekuje na przyjście człowieka. Czasami to oczekiwanie trwa od jednej spowiedzi wielkanocnej do drugiej, ale niekiedy przeciąga się na wiele lat lub na całe życie. Bywa i tak, że w ogóle do niego nie dochodzi za ziemskiego życia człowieka. Trwa Boże oczekiwanie, skończy się w Dniu Sądu Ostatecznego. I jak my w adwentowych modlitwach prosimy niebiosa, by nam zesłały Sprawiedliwego, tak też On, ów Sprawiedliwy, przeżywając swój adwent, zwraca się do nas z apelem: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy” (MT 12, 28) lub zaprasza nas na ucztę poprzez swoich wysłanników wołających:„Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe” (Łk 14, 17).
Adwent
- Szczegóły