WPROWADZENIE
Przebyliśmy już pewną drogę. Poprzez konferencje, wspólną modlitwę, medytację Słowa Bożego przybliżaliśmy się do Jezusa Chrystusa i poznawaliśmy Jego naukę. Powierzyliśmy Jezusowi swoje życie, uznając Go naszym Panem i Zbawicielem. Chcemy, aby nas prowadził i uczył nowego życia – życia w Bogu, życia dla Jego Królestwa. Mamy także pewne doświadczenie służby.
Formacja, którą rozpoczynamy ma nam pokazać gdzie jesteśmy na drodze nowego życia i czego Bóg pragnie dalej dokonywać. Jej celem jest prowadzenie nas ku dojrzałości chrześcijańskiej.
Początkowa formacja, którą można by nazwać „tworzeniem uczniów” zawierała szereg ważnych wydarzeń i przemian w naszym życiu. Najważniejsze z nich to:
1. Poznanie kim jest Bóg
Wiemy, że Bóg jest najlepszym, miłującym Ojcem. Każdy z nas może już powiedzieć: „Ja wiem, że Bóg mnie kocha, kocha mnie osobiście, kocha mnie takiego, jakim jestem. Kocha mnie także wtedy, gdy grzeszę, buntuję się, a nawet odchodzę od Niego. Na Jego miłość nie muszę zasłużyć, nie muszę się niczym wykazać. On kocha mnie zawsze i nigdy nie przestanie mnie kochać.” Taki jest Bóg – jest miłością.
2. Zrozumienie roli i posłannictwa Jezusa Chrystusa
Wiemy już, co to znaczy, że Jezus Chrystus jest naszym Panem i Zbawicielem, i że jest jedyną drogą do Ojca.
Przez Chrystusa i dzięki Niemu otrzymujemy łaskę Ducha Świętego, czyli udział w życiu Boga, życiu nadprzyrodzonym. To Chrystus wybawia nas z grzechu i zniewolenia, leczy nasze chore dusze i ciała. Nie ma zbawienia, wybawienia człowieka poza Jezusem Chrystusem. Dlatego Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”.
Rozumiemy też bardziej, że chrześcijanin to nie ten co wierzy w Boga, ale ten co zawierzył Jezusowi i postanowił pójść za Nim, naśladując Go w swoim życiu.
3. Poznanie Ducha Świętego
Wiemy już kim jest Duch Święty. Potrafimy zwrócić się do Niego i otwierać na Jego działanie. Nie tylko wiemy o Nim (w sensie pewnej wiedzy), ale przede wszystkim rozpoznajemy Jego działanie w naszym życiu. Doświadczyliśmy także działania charyzmatów Ducha Świętego, tych szczególnych darów dla posługi w Kościele.
4. Pierwsze nawrócenie
Mamy za sobą tzw. „pierwsze nawrócenie” czyli świadomy wybór Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Rozpoznaliśmy prawdę i poszliśmy za nią.
Inaczej mówiąc nie jesteśmy już na etapie poszukiwania drogi – przysłuchiwania się nauce Jezusa Chrystusa, aby ją przyjąć lub odrzucić. Ufam także, że nikt nie przyjechał tutaj dlatego, że: urodził się w takiej, a nie innej wierze, jest związany z kimś rodzinnie czy towarzysko, albo dlatego, że dobrze się czuje w tej grupie.
Przyjechaliśmy, bo wybraliśmy Jezusa i chcemy iść za Nim, chcemy być Jego uczniami. Myślę, że jesteśmy tu tylko dla Jezusa!
5. Uzdrowienie wewnętrzne
Doświadczyliśmy uzdrawiającej mocy Jezusa Chrystusa. Wielu zostało w jakimś stopniu wyzwolonych z nieufności, niewiary, z lęku przed Bogiem. Więcej w nas radości i wolności dzieci Bożych. Jezus wiele już w nas dokonał i dalej będzie uzdrawiał to, co w nas chore, zniszczone przez zło i skażone duchem tego świat; to wszystko, co jest przeszkodą do nowego życia i wzrastania w Bogu.
6. Doświadczenie wspólnoty
Mamy za sobą pewne doświadczenie wspólnoty. Wiemy też jak jest ważna a nawet nieodzowna dla naszego wzrostu i życia Kościoła.
Wspólnota jest jak gleba, na której człowiek rozwija się i z której czerpie soki. Wspólnota jest także naszym zadaniem, bo być chrześcijaninem to współtworzyć Kościół – stać się żywym członkiem ludu Bożego.
7. Doświadczenie bycia posłanym
Większość z nas doświadczyła tego, co to znaczy „być posłanym”, czyli apostołem, aby świadczyć o Jezusie Chrystusie, głosić prawdę Ewangelii i służyć braciom w imieniu Jezusa.
„Być posłanym” to działać z woli Bożej i mocą Ducha Świętego. Tak jak kiedyś Jezus wybrał 72 uczniów i wysłał ich parami, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych (Łk 10,1-12), tak i my mamy już za sobą takie pierwsze posłanie. Jezus, w jakimś miejscu, posłużył się nami dla głoszenia i budowania swojego Królestwa – w rodzinie, pracy, wśród sąsiadów, we wspólnocie Kościoła np.: w służbie animatora, w modlitwie za innych, poprzez danie świadectwa, itp.
To wszystko, co dokonało się w nas, uczyniło z nas uczniów Jezusa. Zasiane słowo Boże zakiełkowało. Już nie jesteśmy tłumem, który jedynie słucha słowa Bożego. To ziarno znalazło w nas urodzajną glebę i zakiełkowało. Staliśmy się uczniami. Dlatego rozpoczynamy formację, którą nazywamy „Formacją uczniów”. Ziarno, które zakiełkowało musi dalej rosnąć aby wydać owoc. Tę roślinkę trzeba podlewać, pielęgnować i przycinać. „Formacja uczniów” ma być dla nas pomocą aby to nowe życie, które już jest w nas, mogło dalej rozwijać się i wydać plon stokrotny.
Jezus Chrystus pozostawił nam pewien wzór, który jest dla Kościoła właściwym sposobem działania.
Jezus nauczał tłumy, leczył wszystkie choroby, pochylał się nad każdym człowiekiem, każdego miłował i za każdego oddał swoje życie. Ale nie tłumom zlecił ewangelizowanie świata, ale swoim uczniom. To ich gromadził wokół siebie i im poświęcał najwięcej czasu.
Tymi, którzy niosą Dobrą Nowinę są uczniowie. Tłum jest do tego niezdolny, łatwo ulega wpływom, można nim manipulować. Raz woła: „Hosanna”, drugi raz, i to w krótkim czasie: „Ukrzyżuj Go”!
Trzeba więc wyjść z bezimiennego tłumu i przyjść do „szkoły” Jezusa, aby On ukształtował nas na swoich uczniów i aby potem powrócić jako „ewangeliczny zaczyn”. To uczniowie budują prawdziwe wspólnoty kościelne, to oni są świadkami Jezusa Chrystusa w świecie, to oni są zaczynem, który przemienia oblicze ziemi.
Taki jest cel tej formacji, tej „szkoły”, którą teraz rozpoczynamy.
I. SZKOŁA JEZUSA
A. PLAN JEZUSA
Gdybyśmy chcieli streścić w jednym zdaniu misję Jezusa Chrystusa, to można powiedzieć, że polegała ona na „byciu Jezusem”. Dla ludzi Wschodu, bowiem, imię nie jest jedynie nazwą osoby, ale opisuje najgłębsze jej istnienie – misję i powołanie. Imię „Jezus” oznacza „Jahwe Zbawia”. Jezus jest Jezusem, ponieważ w Nim i poprzez Niego staje się możliwe zbawienie człowieka.
Jezus przyszedł, aby zbawić całego człowieka. Nie tylko duszę, ale także ciało i ducha, jak również społeczne, polityczne i gospodarcze struktury. Interesuje Go cały człowiek w swojej integralności i wszystkich swoich relacjach.
Jezus miał bardzo konkretny i ściśle określony cel: ustanowić na tym świecie królestwo Boże. Dlatego tematem centralnym Jego przepowiadania było objawienie tajemnicy Królestwa: czym ono jest, jakie są warunki wejścia do niego, a przede wszystkim, jaki jest styl życia tych, którzy w nim mają udział.
Jezus miał do spełnienia misję dotyczącą całego świata – zbawienie ludzi wszechczasów i każdej szerokości geograficznej. Ale jako człowiek był ograniczony czasem i przestrzenią. Dlatego pierwsze co uczynił, to zgromadził wokół siebie uczniów, aby w ten sposób pomnożyć swoją obecność i przedłużyć swój zasięg.
W czasie trzech lat działalności Jego wysiłki w dużej mierze koncentrowały się na prowadzeniu uczniów. Jesteśmy w błędzie myśląc, że Jezus zawsze gromadził lud i że tłumy stale postępowały za Nim. Troska o tłumy, które szły za Jezusem, nie była Jego najistotniejszym zadaniem.
Chociaż Jezus interesował się całym ludem, wiele swojego czasu poświęcał właśnie uczniom, tym, którzy w przyszłości mieli kontynuować Jego dzieło.
Dla Jezusa najważniejsze było ukończenie procesu wychowania swoich uczniów. Nie był zainteresowany wielką liczbą uczniów, ale ich jakością. Nie zatrzymywał nikogo na siłę, nawet Apostołom zadał któregoś dnia pytanie „Czyż i wy chcecie odejść” (J 6,67).
Jezus formował uczniów w taki sposób, aby oni z kolei byli zdolni do tworzenia i formowania następnych uczniów. Ostatnie polecenie Jezusa zapisane w Ewangelii wg św. Mateusza było takie: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19). W dokładnym tłumaczeniu brzmi ono: „Idźcie więc i czyńcie sobie uczniów spośród wszystkich narodów”.
Tak więc formacja uczniów zakończyła się posłaniem „Idźcie teraz i wy czyńcie sobie uczniów”.
Plan jaki Jezus miał, aby wypełnić swoją misję składał się zatem z dwóch zadań – jednym było głoszenie królestwa Bożego, wyzwalanie i uzdrawianie, drugim – kształtowanie uczniów, czyli tych, którzy poniosą dalej Jego misję.
Jak mówiliśmy ten plan jest wzorem dla działania Kościoła. Dlatego jesteśmy teraz w Jego szkole, aby wejść w proces formowania uczniów.
Kto to jest uczeń?
Uczeń to ten, kto uczy się, wzrasta. Uczeń to ten, kto ma swojego nauczyciela, mistrza. Naszym Mistrzem jest sam Jezus Chrystus.
To, czego Jezus będzie nas uczył w swojej szkole jest czymś szczególnym – jest to nauka życia, a dokładniej nauka nowego życia.
Aby właściwie uczestniczyć w tej szkole musimy wiedzieć, co to znaczy, że Jezus Chrystus jest naszym Mistrzem a my Jego uczniami. Musimy znać wymagania jakie Jezus stawia swoim uczniom i w jaki sposób ich prowadzi. Tak jak uczestnictwo w każdej szkole tak i ta szkoła stawia przed swoimi uczniami pewne wymagania. Poznamy te wymagania oraz będziemy starali się podjąć tę drogę, którą Chrystus chce nas teraz poprowadzić.
B. RELACJA MISTRZ - UCZEŃ
Relacja między uczniem a mistrzem w czasach Jezusa różniła się bardzo od tego, do czego przywykliśmy dzisiaj. W żaden sposób nie możemy jej przyrównywać do tej, jaka współcześnie istnieje na przykład na uniwersytecie miedzy profesorem a studentami. Aby to dobrze zrozumieć, musimy wejść w tunel czasu, który przerzuci nas na Wschód sprzed dwóch tysięcy lat i pokaże nam mentalność ówczesnych ludzi.
Mistrzowie w Izraelu byli kompetentnymi ludźmi świeckimi, uczącymi życia innych. Znali oni Prawo i przekazywali styl życia zgodnego z prawem Bożym, którego sami uprzednio doświadczyli.
Bardziej niż teorii i doktryn mistrz nauczał umiejętności życia prawego; nauczał jak dobrze żyć i jak wypełniać swoje powołanie. W tym znaczeniu mistrz stawał się ważniejszy od ojca, gdyż ojciec obdarzał życiem, podczas gdy mistrz uczył jak je przeżyć. Dla Hebrajczyka ważniejsze od życia było wiedzieć „jak żyć”.
Mistrzowie nie prowadzili wykładów, ale nauczali poprzez własny styl życia. Ich autorytet nie opierał się na tytułach czy odbytych studiach, ale na życiu jakie wiedli. Ono właśnie przykuwało uwagę i pociągało innych do pójścia za nimi i ich naśladowania. Autorytet ich opierał się po prostu na stylu życia, które było tak autentyczne, że stawało się dla innych inspiracją i pociągało.
Ich przykład był ważniejszy od ich słów. Mistrz nie opierał się na wiedzy i na teoriach. To, czego nauczał, było samym życiem nauczającego. Dlatego też uczniowie musieli żyć wspólnie ze swoim mistrzem, gdyż patrząc na niego, uczyli się życia. W ten sposób wokół mistrza tworzyła się rodzina.
C. MISTRZ
W Ewangeliach termin „Mistrz” użyty jest 48 razy, a termin „Nauczyciel” tylko 17. Uczniowie widzieli w Jezusie Mistrza, bowiem nauczał On bardziej przykładem niż za pomocą słów. Jego styl życia był największą nauką. Wystarczyło obserwować Jego zachowanie, aby wiedzieć jak dobrze żyć. Dlatego też powiedział „Uczcie się ode Mnie” (Mt 11,29).
Ci, którzy go słuchali potrafili rozpoznać, że Jezus jest Mistrzem. Jako nauczyciel różnił się od pozostałych nauczycieli Izraela tym, że czynił i żył tak jak nauczał. Jezus nie przeprowadzał kursu na temat przebaczania, ale przebaczył cudzołożnicy i Zacheuszowi, przebaczył potrójne zaparcie Piotrowi i w specjalny sposób swoim oprawcom – „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią” (Łk 23,24).
Mistrz nie zwoływał kongresu, aby wygłosić konferencję na temat dobrowolnego ubóstwa. On był ubogi: nie miał nawet denara, nie posiadał żadnej własności, nie miał gdzie głowy skłonić.
Jezus najpierw coś czynił, a potem tego nauczał. Wszystkie Jego nauki były uprzednio poręczone Jego własnym przykładem. Tutaj mieściło się źródło Jego wyższości w stosunku do uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy udzielali wspaniałych nauk, lecz często nie stosowali ich w praktyce.
Autorytet Jezusa zatem nie opierał się na jakimś tytule, lecz na tym, że żył dokładnie tak jak nauczał. Z drugiej strony wymagał tego również od uczniów, aby zamieniali każde z Jego słów na życie. Znakiem, który charakteryzował Jego uczniów, nie był stopień akademicki, ani tytuł, ale życie tym, czego On nauczał.
„Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej będziecie prawdziwie moimi uczniami” (J 8,31).
Jezus traktował uczniów w specjalny sposób, inaczej niż pozostałe osoby. Zajmowali oni najważniejsze miejsce w jego zainteresowaniach i miał w nich szczególne upodobanie. A oto niektóre z tych szczególnych relacji, w jakich Jezus był ze swoimi uczniami:
- wyjaśniał im wszystko na osobności (Mk 4,34),
- pływał z nimi na jednej łodzi (Mk 8,10),
- pouczał ich w specjalny sposób (Mk 9,31),
- uczył ich modlić się (Łk 11,1),
- obchodził z nimi Paschę (Mk 14,14),
- obmył im nogi (J 13,15),
- byli Jego wybranymi (Łk 12,1),
- ukazał im się po zmartwychwstaniu (J 21,14).
Jezus interesował się bardziej uczniami niż niezliczonym tłumem, który za Nim szedł. Właśnie im objawił to, co pragnęli ujrzeć i usłyszeć królowie i prorocy. Przy wielu okazjach oddalał się od tłumu i przebywał ze swoimi uczniami, aby spotkać się z nimi na osobności – „Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom” (Mk 4,34).
Szkoła Jezusa niewiele przypominała Akademię Teologii Katolickiej czy Uniwersytet Lubelski. To nie przed tablicą, ale przy stole, przy którym faryzeusze usiłowali zająć pierwsze miejsca, Jezus uczył: „Każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża będzie wywyższony” (Łk 14,11). Jezus nauczał posługując się raczej zdarzeniami, niż teoriami czy dogmatami. Mistrz wykorzystywał każdą sposobność, aby objaśnić swoim uczniom tajemnicę Królestwa: wdowę dającą jałmużnę, ukryty skarb, pobyt na pustkowiu czy też wesele.
Najważniejszą jednak szkołą był sam Mistrz. Tam gdzie On przebywał powinni byli się znaleźć także Jego uczniowie, co wyrażało prawdę, że mieli żyć tak, jak On żyje. Gdy Jan Chrzciciel rozpoznał Mesjasza i powiedział „Oto Baranek Boży” (J 1,36), jego dwóch najlepszych uczniów poszło za Jezusem (por. J 1,38).
Uczniowie Jana chrzciciela zdawali sobie sprawę, że Jezus był Mistrzem, który uczył żyć i dlatego zapytali Go po prostu: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz” (J1,38), gdyż żyjąc razem z Nim, mieli uczyć się żyć tak jak On. Opuścili więc szkołę Jana Chrzciciela i podążyli do szkoły Mistrza z Nazaretu.
D. UCZEŃ
W Nowym Testamencie 262 razy pojawia się słowo uczeń. Ewangelie określają istotę ucznia. Jest nim ten, kto stara się być jak jego mistrz, przyjmując jego kryteria wartości, sposoby działania oraz misję. Gdybyśmy chcieli w jednym zdaniu zarysować profil ucznia, byłby to ten, który „jest jak jego mistrz”.
Nie każdy mógł być uczniem. Sposób formacji uczniów wymagał od nich pewnych przymiotów oraz wyrzeczeń, które nie wszyscy byli w stanie przyjąć. Bycie uczniem stanowiło przywilej i odpowiedzialność obejmującą całe życie ucznia: religijne, rodzinne, polityczne i gospodarcze.
Oto niektóre fragmenty Ewangelii charakteryzujące ucznia:
- nie jest ponad Mistrza (Mt 10,24),
- jest jak jego Mistrz (Mt 10,25),
- otrzymuje wskazania od Mistrza (Mt 11,1),
- stanowi część rodziny Jezusa (Mt 12,49),
- zasiada za stołem razem z Jezusem (Mt 26,20),
- jest cichy i pokornego serca (Mt 11,29),
- jest ubogi w duchu (Mt 5,1-3),
- wprowadza pokój i ma czyste serce (Mt 5,4-8),
- zbliża się do Mistrza (Mt 10,36),
- czyni, co mu Mistrz każe (J 15,14),
- bierze krzyż i idzie za Jezusem (Łk14,27),
- przedkłada Jezusa ponad swoją rodzinę (Łk14,16),
- wierzy w Jezusa i Jego słowa (J 2,11;22),
- wierzy Pismu (J 2,22),
- trwa wiernie w Słowie (J 8,31),
- miłuje pozostałych uczniów (J 13,34n),
- stoi u stóp krzyża i przyjmuje Maryję jako swoją Matkę (J 15,14),
- głosi dobrą nowinę (Mk 16,15),
- jego służbie towarzyszą znaki (Mk 16,17n),
- jest łowcą ludzi (Mt 4,19),
- czyni innych uczniami (Mt 28,19),
- jest prześladowany (Mt 5,11).
Podstawowym zadaniem ucznia jest „bycie razem z Jezusem”. Gdy ten warunek nie jest spełniony, nie można należeć do Jego uczniów. Jeśli ktoś jest posłany, aby wypełnić swoją misję, to można ją wypełnić właśnie dzięki temu, że znajduje się u boku Mistrza.
Gdy św. Jan Paweł II w maju 1981 r. przyjął na audiencji animatorów jednego z ruchów wyjaśnił najpierw co jest najbardziej istotne w ich postawie. Potem powiedział: „Najważniejszą zaś rzeczą w waszej służbie jest…” i tu urwał na kilka sekund. W umyśle każdego przemknęło mnóstwo pomysłów: wierność Kościołowi, wytrwałość, zaangażowanie, odpowiedzialność itp. Papież dodał jednak z niewzruszoną pewnością – „modlitwa”.
Jest tak dlatego, że modlitwa jest tym, co utrzymuje naszą więź z Jezusem. Dzięki niej jesteśmy stale u boku Mistrza.
Modlitwa, czyli przebywanie z Mistrzem, przekształca nas stopniowo tak, abyśmy kiedyś stali się jak nasz Mistrz.
Uczeń Jezusa, a szczególnie ten, który już jest posłany, animator, musi być zawsze razem z Jezusem.
Podsumowanie
Uczeń Jezusa, to nie ten, kto spełnia jakieś normy, wypełnia przykazania – to charakteryzowało wymagania Starego Testamentu.
Uczeń Jezusa to ten, kto jest u boku Mistrza i we wszystkim do Niego należy: myśli i działa tak jak On; przemawia i służy jak On, czyli mocą Ducha Świętego. W końcu odtwarza Mistrza w taki sposób, że uczy innych żyć jak Jezus.
II. CZTERY WARUNKI BYCIA UCZNIEM
Naszkicowaliśmy ogólnie relację Mistrza – Jezusa do swoich uczniów. Teraz chcę uściślić wymagania konieczne do tego, by stać się uczniem Jezusa.
Każda uczelnia czy też kolegium stawia swoim wychowankom pewne wymagania. W każdej rodzinie obowiązuje pewien sposób bycia, każdy kraj ma swoją konstytucję, według której sprawuje się w nim rządy. Jezus ze swej strony również stawia pewne nieodzowne wymagania każdemu, kto pragnie należeć do grupy jego uczniów.
Zanim przedstawimy te warunki, musimy na samym początku wyjaśnić, że nie chodzi tu o jakiś zbiór wymagań, które gdy spełnimy, możemy czuć się usatysfakcjonowani. Chodzi o pewien ideał, do którego mamy ciągle dążyć, o nigdy nie kończący się proces, o pewną praktykę, której celem jest coraz większa doskonałość, do której wzywa Jezus. „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). Chodzi zatem o konkretne postawy, które uczeń powinien dobrowolnie przyjąć, aby wzrastać na wzór Mistrza. Istnieją cztery warunki, by należeć do grupy uczniów Jezusa.
- MIEĆ TYLKO JEDNEGO MISTRZA
W szkole Jezusa On sam musi być Mistrzem we wszystkich dziedzinach. Pierwszy warunek stawiany tym, którzy za Nim idą, to odwrócenie się od każdego, kto usiłuje uczyć innego sposobu życia niż On.
Jezus nie dzieli swojej katedry z Buddą czy Freudem. Jego nauka w wielu punktach sprzeciwia się zarówno marksizmowi jak i kapitalizmowi. Jeśli istnieje jakaś sprzeczność albo też różnica między tym, co On mówi, a tym, co mówią inni, to należy bezwarunkowo iść za Jego zdaniem. Chodzi tu o Mistrza wyjątkowego i wykluczającego wszystkich innych. Jego uczniowie nie traktują Go jako jeszcze jednego mistrza więcej, ale jako Mistrza jedynego. On sam wyjaśnił to następująco: „Jeden jest wasz Nauczyciel, (…) jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus” (Mt 23,8-10).
Uczeń Jezusa nie akceptuje nauczania tego świata ani nie przyjmuje kryteriów życia wg ciała. Jego hierarchia wartości jest ustanawiana przez Jezusa Chrystusa. To wymaganie, choć wypowiedziane w trochę inny sposób zawarte jest także w Starym Testamencie. „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (…) Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym” (Wj 20,3-5).
Jezus wymaga tego, by był jedynym, u którego pobiera się naukę. Nie można kroczyć u Jego boku, a zarazem usiłować się przypodobać nowinkom światowym – kokietować bożki albo przemijającą modę. To, że Jezus jest jedynym Mistrzem oznacza, że uczeń nie poddaje się zachowaniom środowiska ani światowym wartościom, a jedynie Słowu oraz przykładowi swego Mistrza.
- DEFINITYWNIE I BEZ OCIĄGANIA PÓJŚĆ ZA JEZUSEM
Wybór Jezusa obejmuje całe życie. Jeśli się już za nim poszło, to trzeba iść zdecydowanie, bez zatrzymywania się i oglądania się wstecz. Ewangelia św. Łukasza ukazuje 3 przykłady ludzi gotowych pójść za Jezusem:
„A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz!. Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9,57-62).
W tych opowiadaniach Chrystus precyzuje wymagania, jakie stają przed tymi, którzy chcą zostać uczniami. Pierwszy z nich jest nastawiony entuzjastycznie „Pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz”. Jezus nie odpowiada wprost. Daje jednak do zrozumienia, że warunkiem zostania Jego uczniem jest gotowość wyrzeczenia się, ofiara dla królestwa Bożego. Jezus pokazuje mu jakby inną stronę swojego życia, nie jako tego wspaniałego, podziwianego Mistrza, którego słuchają tłumy i który czyni wielkie znaki, ale jako człowieka, który wiedzie trudne i pełne uciążliwości życie. „Syn człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. Mówi więc do Niego i do każdego z nas „Chcesz być moim uczniem? – Ale czy chcesz także dzielić ze Mną ten trud?”
Pójście za Jezusem pociąga za sobą podjęcie konkretnej życiowej decyzji – jest nią gotowość na trud i wyrzeczenie dla królestwa Bożego.
Drugiego z nich Jezus sam powołuje: „Pójdź za Mną”. On jednak pragnie najpierw wypełnić swoje obowiązki rodzinne. Jezus wymaga natychmiastowego i bezwarunkowego posłuchu. Powołanie na ucznia jest darem, a przyjęcie daru to postawienie Jezusa i Jego misji na pierwszym miejscu. Kto idzie za Nim musi pamiętać, że liczy się tylko jedno: królestwo Boże. Wszystkie inne sprawy należy traktować jako podporządkowane temu jednemu zadaniu. Nie można go odkładać na później. Jest to zadanie nie cierpiące zwłoki. „Zostaw umarłym grzebanie umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże”.
Trzeci mówi: „Panie, chcę iść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”. Znowu rodzina, tym razem nie obowiązki, ale przywiązanie staje na przeszkodzie: „Chcę, ale…”.
Jezus w odpowiedzi ukazuje rolnika, który orząc, zwłaszcza w palestyńskich warunkach, gdzie występuje dużo skał i kamieni, musi ciągle patrzeć naprzód, nie oglądając się poza siebie. Jego uwaga musi być skupiona na wykonywanej pracy.
Jezus mówi inaczej – trzeba się całkowicie i w pełni poświęcić Chrystusowi i Jego misji. „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda nie nadaje się do królestwa Bożego”.
Największym wrogiem człowieka jest wahanie. Gdy cokolwiek się odkłada, to niekiedy odkłada się na zawsze. Jezus nie godzi się na pozostawienie go na drugim miejscu, nie godzi się na to aby mówić: „Chcę iść, chcę zostać Twoim uczniem, ale najpierw mam swoje ważniejsze sprawy”. Taki jest właśnie wybór Jezusa – definitywnie i bez ociągania pójść za Nim.
Bycie uczniem jest wyborem całego życia. W przeciwieństwie do każdej innej szkoły czy uczelni, do „szkoły Jezusa” nie wstępuje się by przebyć jakiś etap, przeżyć ileś dni, jakiś określony czas. Jezus nie przyjmuje „niedzielnych” uczniów, ani tych, którzy zgłaszają się na kilka lat.
Bycie uczniem to powołanie życiowe, to zaproszenie Boga do nowego życia – życia, które nie jest życiem dla tego świata, ale życiem dla królestwa Bożego.
- ODRZUCIĆ PRZESZKODY
Pójście za Mistrzem zakłada w sposób konieczny odrzucenie wszystkiego, co stanowi przeszkodę w tej drodze lub ją opóźnia. Z pewnością nie porzuca się tych rzeczy dlatego, ponieważ są złe, ale dlatego, że stanowią przeszkodę w całkowitym oddaniu się Mistrzowi. Idąc po tej linii musimy zrozumieć cztery wyrzeczenia, których domaga się Jezus.
Wyrzeczenie się stawiania więzów rodzinnych na pierwszym miejscu
„Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a swego i ojca i matkę, żonę i dzieci, braci i sióstr, a nawet siebie samego kocha bardziej niż Mnie nie może być moim uczniem” (Łk 14,26).
To znaczy, że jeżeli ktoś stawia wyżej jakąkolwiek inną osobę nie może być uczniem Jezusa. Nie chodzi tu o to, by się wyrzec rodziny, ale uwolnić się od tego, co w tej relacji jest przeszkodą w służeniu, w sposób wolny, Królestwu. Gdy pewne zwyczaje rodzinne, czy też tradycję wiążą nas, trzeba wtedy opowiedzieć się definitywnie za Mistrzem. Gdy więzy krwi stają się pętami, to wówczas Królestwo ma pierwszeństwo. Związek z Mistrzem winien być stawiany wyżej niż jakikolwiek inny związek albo uczucie na tym świecie.
Nie oznacza to, że mamy zrezygnować z odpowiedzialności względem domowego ogniska. Wręcz przeciwnie, uczeń powinien wieść życie rodzinne zgodnie z wzorem Jezusa. Nie chodzi więc o to, by nie kochać, ale by stać się częścią rodziny, która obdarzać będzie jeszcze większą miłością, bo miłością Bożą.
Wyrzeczenie się tego, co nie służy królestwu Bożemu
Jezus domaga się całkowitej przemiany życia tych, którzy za Nim idą. Całe życie ucznia, tak jak życie Jezusa ma być poświęcone królestwu Bożemu. Uczeń nie dysponuje sam swoim czasem, ani owocami swojej pracy, ale przyłączywszy się do Jezusa Chrystusa staje się częścią Jego zbawczego dzieła i od tej pory jego życie staje się służbą Bogu i bliźniemu.
Tak więc, jeżeli praca, którą wykonuje nie służy dobru człowieka, to będzie musiał tą pracę zmienić. Podejmując zaangażowanie społeczne czy zawodowe pyta Pana, czy jest to Jego wolą, czy właśnie w ten sposób najlepiej będzie służył Bogu i człowiekowi. Uczeń oddaje się do dyspozycji Jezusowi, aby On mógł posługiwać się nim, czyli jego czasem, zdolnościami, a także zasobami materialnymi dla budowania królestwa Bożego.
Wyrzeczenie się gromadzenia dóbr materialnych
Do przeszkód najbardziej utrudniających całkowite opowiedzenie się za Jezusem należy pragnienie posiadania dóbr tego świata. Jezus, dobry Mistrz, ostrzega wyraźnie swoich uczniów mówiąc, że nie można służyć dwóm panom, gdyż nie jest możliwe, by być posłusznym jednocześnie Bogu i mamonie. Zawsze będzie się nieuczciwym wobec Pana.
Niektóre nauki na ten temat, choć są bardzo wymowne, traktowane są zbyt lekko. Rządza bogactw tego świata tłumi ziarno Słowa i nie pozwala mu owocować, gdyż nasze serca otoczone są dobrami tego świata, traktując je jako coś koniecznego. Stąd mocne ostrzeżenie Jezusa: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego” (Łk 18,25).
Postawa bogatego młodzieńca jest bardzo pouczająca: chciał „mieć” życie wieczne, dla którego wystarczyłoby wypełnić tylko zestaw przykazań. Lecz aby „być” doskonałym, potrzeba by wyrzec się wszystkiego i stać się ubogim oraz iść za Jezusem. Niestety jednak, młodzieniec ów był bardzo przywiązany i uzależniony od swoich posiadłości. Nie zgodził się zapłacić wysokiej ceny, jaką kosztowało pójście za Jezusem, pomimo tego, że był dobrym człowiekiem i wypełniał wszystkie nakazy prawa Mojżeszowego.
Potrzeba czegoś więcej. Mistrz wymaga od swoich uczniów, aby nie gromadzili bogactw tam, gdzie mól i rdza je niszczą i gdzie złodzieje kradną. Jezus jest tutaj wzorem: będąc bogatym stał się ubogim. Nie miał gdzie głowy skłonić.
Jak widać, chodzi o dobrowolne ubóstwo, nie zaś o ubóstwo będące owocem niesprawiedliwości społecznej czy też grzechu. Nie chodzi tu o tych, którzy zubożeli z powodu rządzy innych, ale o ubóstwo dobrowolne. To ostatnie nie jest celem, lecz środkiem, który służy do uczynienia nas bardziej wolnymi i uzdalnia do większego poświęcenia się Królestwu. Musimy starannie odróżnić cel od środków. Nie chodzi o to, by być ubogim, ale by być jak Jezus – a on był właśnie takim.
Jezus także wytwarzał dobra materialne – był cieślą, i używał je, ale poprzestawał na tym co niezbędne. Nie gromadził niepotrzebnych dóbr i nie szukał w nich zaspokojenia. Nie starał się także dodać rangi swojej misji, czy ukazać swoją wielkość przez jakikolwiek znak bogactwa.
Jest to dla nas, uczniów, bardzo ważne – musimy uwalniać się od władzy, jaką mają nad nami dobra materialne, od przywiązania do nich, i musimy uczyć się poprzestawania na małym i wyrzeczenia się tego co nie jest konieczne. Ponadto trzeba nam, tak jak Jezus, przyjąć pewien poziom dobrowolnego ubóstwa.
Wyrzeczenie się zaszczytów światowych
Równolegle do wyrzeczenia się tego, aby „mieć”, uczeń wyrzeka się próżnej chwały, jaką ofiaruje świat w postaci atrybutów mocy czy też oznak ważności.
Uczeń ma świadomość, że jest obdarzony najbardziej chwalebnym tytułem i dlatego też nie żebrze o przemijającą sławę czy zbyteczne znaczenie. Wiedząc, że jest synem Króla, nie nabywa wartości poprzez tytuł, na przykład kierownika, dyrektora, magistra, czy profesora. Tylko ten, kto nie zna swego tytułu dziecka Bożego, ubiega się o tytuł mniejszej wartości. Kto nie wyrzeka się próżnej sławy światowej, nie może iść śladami Jezusa z Nazaretu.
Próżne zaszczyty, to także chlubienie się i czerpanie chwały z powodu swoich osiągnięć, stopni naukowych, swojego pochodzenia, koneksji rodzinnych, czy posiadanych znajomości.
Tylko ten, kto do końca wyrzeka się wszelkiego prestiżu i chwały światowej będzie mógł iść za Jezusem cichym i pokornego serca.
- NIEŚĆ KRZYŻ
„Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być Moim uczniem” (Łk 14,27).
Co to znaczy nieść krzyż?
Krzyż jest znakiem ofiary, trudu i cierpienia, tego wszystkiego co Jezus przyjął, aby wypełnić plan Ojca – misję, jaką Mu ojciec powierzył. Tą misją było wyzwolenie człowieka z grzechu, z mocy szatana i ustanowienie królestwa Bożego.
Szczytem ofiary złożonej przez Jezusa Chrystusa była śmierć na krzyżu. Być uczniem Jezusa, to jak Jezus wziąć swój krzyż, czyli przyjąć tę ofiarę, trud i cierpienie, które jest związane z misją uczniów Jezusa. Tą misją jest budowanie królestwa Bożego: najpierw w sobie – tym krzyżem będzie wtedy umieranie dla siebie, aby żyć miłością, aby nieść dobro, by być błogosławieństwem dla innych; a potem w świecie – tym krzyżem będzie trud, niezrozumienie i znoszenie prześladowań dla królestwa Bożego.
Wziąć swój krzyż to inaczej zaprzeć się samego siebie. Jeżeli nie ma w nas gotowości, aby zapierać się siebie, to uważanie się za uczniów Jezusa jest czystą iluzją.
Początkowa formacja, którą można by nazwać „tworzeniem uczniów” zawierała szereg ważnych wydarzeń i przemian w naszym życiu. Najważniejsze z nich to:
1. Poznanie kim jest Bóg
Wiemy, że Bóg jest najlepszym, miłującym Ojcem. Każdy z nas może już powiedzieć: „Ja wiem, że Bóg mnie kocha, kocha mnie osobiście, kocha mnie takiego, jakim jestem. Kocha mnie także wtedy, gdy grzeszę, buntuję się, a nawet odchodzę od Niego. Na Jego miłość nie muszę zasłużyć, nie muszę się niczym wykazać. On kocha mnie zawsze i nigdy nie przestanie mnie kochać.” Taki jest Bóg – jest miłością.
2. Zrozumienie roli i posłannictwa Jezusa Chrystusa
Wiemy już, co to znaczy, że Jezus Chrystus jest naszym Panem i Zbawicielem, i że jest jedyną drogą do Ojca. Przez Chrystusa i dzięki Niemu otrzymujemy łaskę Ducha Świętego, czyli udział w życiu Boga, życiu nadprzyrodzonym. To Chrystus wybawia nas z grzechu i zniewolenia, leczy nasze chore dusze i ciała. Nie ma zbawienia, wybawienia człowieka poza Jezusem Chrystusem. Dlatego Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”.
Rozumiemy też bardziej, że chrześcijanin to nie ten co wierzy w Boga, ale ten co zawierzył Jezusowi i postanowił pójść za Nim, naśladując Go w swoim życiu.
3. Poznanie Ducha Świętego
Wiemy już kim jest Duch Święty. Potrafimy zwrócić się do Niego i otwierać na Jego działanie. Nie tylko wiemy o Nim (w sensie pewnej wiedzy), ale przede wszystkim rozpoznajemy Jego działanie w naszym życiu. Doświadczyliśmy także działania charyzmatów Ducha Świętego, tych szczególnych darów dla posługi w Kościele.
4. Pierwsze nawrócenie
Mamy za sobą tzw. „pierwsze nawrócenie” czyli świadomy wybór Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Rozpoznaliśmy prawdę i poszliśmy za nią. Inaczej mówiąc nie jesteśmy już na etapie poszukiwania drogi – przysłuchiwania się nauce Jezusa Chrystusa, aby ją przyjąć lub odrzucić. Ufam także, że nikt nie przyjechał tutaj dlatego, że: urodził się w takiej, a nie innej wierze, jest związany z kimś rodzinnie czy towarzysko, albo dlatego, że dobrze się czuje w tej grupie. Przyjechaliśmy, bo wybraliśmy Jezusa i chcemy iść za Nim, chcemy być Jego uczniami. Myślę, że jesteśmy tu tylko dla Jezusa!
5. Uzdrowienie wewnętrzne
Doświadczyliśmy uzdrawiającej mocy Jezusa Chrystusa. Wielu zostało w jakimś stopniu wyzwolonych z nieufności, niewiary, z lęku przed Bogiem. Więcej w nas radości i wolności dzieci Bożych. Jezus wiele już w nas dokonał i dalej będzie uzdrawiał to, co w nas chore, zniszczone przez zło i skażone duchem tego świat; to wszystko, co jest przeszkodą do nowego życia i wzrastania w Bogu.
6. Doświadczenie wspólnoty
Mamy za sobą pewne doświadczenie wspólnoty. Wiemy też jak jest ważna a nawet nieodzowna dla naszego wzrostu i życia Kościoła.
Wspólnota jest jak gleba, na której człowiek rozwija się i z której czerpie soki. Wspólnota jest także naszym zadaniem, bo być chrześcijaninem to współtworzyć Kościół – stać się żywym członkiem ludu Bożego.
7. Doświadczenie bycia posłanym
Większość z nas doświadczyła tego, co to znaczy „być posłanym”, czyli apostołem, aby świadczyć o Jezusie Chrystusie, głosić prawdę Ewangelii i służyć braciom w imieniu Jezusa. „Być posłanym” to działać z woli Bożej i mocą Ducha Świętego. Tak jak kiedyś Jezus wybrał 72 uczniów i wysłał ich parami, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych (Łk 10,1-12), tak i my mamy już za sobą takie pierwsze posłanie. Jezus, w jakimś miejscu, posłużył się nami dla głoszenia i budowania swojego Królestwa – w rodzinie, pracy, wśród sąsiadów, we wspólnocie Kościoła np.: w służbie animatora, w modlitwie za innych, poprzez danie świadectwa, itp.
To wszystko, co dokonało się w nas, uczyniło z nas uczniów Jezusa. Zasiane słowo Boże zakiełkowało. Już nie jesteśmy tłumem, który jedynie słucha słowa Bożego. To ziarno znalazło w nas urodzajną glebę i zakiełkowało. Staliśmy się uczniami. Dlatego rozpoczynamy formację, którą nazywamy „Formacją uczniów”. Ziarno, które zakiełkowało musi dalej rosnąć aby wydać owoc. Tę roślinkę trzeba podlewać, pielęgnować i przycinać. „Formacja uczniów” ma być dla nas pomocą aby to nowe życie, które już jest w nas, mogło dalej rozwijać się i wydać plon stokrotny.
Jezus Chrystus pozostawił nam pewien wzór, który jest dla Kościoła właściwym sposobem działania.
Jezus nauczał tłumy, leczył wszystkie choroby, pochylał się nad każdym człowiekiem, każdego miłował i za każdego oddał swoje życie. Ale nie tłumom zlecił ewangelizowanie świata, ale swoim uczniom. To ich gromadził wokół siebie i im poświęcał najwięcej czasu. Tymi, którzy niosą Dobrą Nowinę są uczniowie. Tłum jest do tego niezdolny, łatwo ulega wpływom, można nim manipulować. Raz woła: „Hosanna”, drugi raz, i to w krótkim czasie: „Ukrzyżuj Go”!
Trzeba więc wyjść z bezimiennego tłumu i przyjść do „szkoły” Jezusa, aby On ukształtował nas na swoich uczniów i aby potem powrócić jako „ewangeliczny zaczyn”. To uczniowie budują prawdziwe wspólnoty kościelne, to oni są świadkami Jezusa Chrystusa w świecie, to oni są zaczynem, który przemienia oblicze ziemi.
Taki jest cel tej formacji, tej „szkoły”, którą teraz rozpoczynamy.
I. SZKOŁA JEZUSA
A. PLAN JEZUSA
Gdybyśmy chcieli streścić w jednym zdaniu misję Jezusa Chrystusa, to można powiedzieć, że polegała ona na „byciu Jezusem”. Dla ludzi Wschodu, bowiem, imię nie jest jedynie nazwą osoby, ale opisuje najgłębsze jej istnienie – misję i powołanie. Imię „Jezus” oznacza „Jahwe Zbawia”. Jezus jest Jezusem, ponieważ w Nim i poprzez Niego staje się możliwe zbawienie człowieka.
Jezus przyszedł, aby zbawić całego człowieka. Nie tylko duszę, ale także ciało i ducha, jak również społeczne, polityczne i gospodarcze struktury. Interesuje Go cały człowiek w swojej integralności i wszystkich swoich relacjach.
Jezus miał bardzo konkretny i ściśle określony cel: ustanowić na tym świecie królestwo Boże. Dlatego tematem centralnym Jego przepowiadania było objawienie tajemnicy Królestwa: czym ono jest, jakie są warunki wejścia do niego, a przede wszystkim, jaki jest styl życia tych, którzy w nim mają udział.
Jezus miał do spełnienia misję dotyczącą całego świata – zbawienie ludzi wszechczasów i każdej szerokości geograficznej. Ale jako człowiek był ograniczony czasem i przestrzenią. Dlatego pierwsze co uczynił, to zgromadził wokół siebie uczniów, aby w ten sposób pomnożyć swoją obecność i przedłużyć swój zasięg.
W czasie trzech lat działalności Jego wysiłki w dużej mierze koncentrowały się na prowadzeniu uczniów. Jesteśmy w błędzie myśląc, że Jezus zawsze gromadził lud i że tłumy stale postępowały za Nim. Troska o tłumy, które szły za Jezusem, nie była Jego najistotniejszym zadaniem.
Chociaż Jezus interesował się całym ludem, wiele swojego czasu poświęcał właśnie uczniom, tym, którzy w przyszłości mieli kontynuować Jego dzieło.
Dla Jezusa najważniejsze było ukończenie procesu wychowania swoich uczniów. Nie był zainteresowany wielką liczbą uczniów, ale ich jakością. Nie zatrzymywał nikogo na siłę, nawet Apostołom zadał któregoś dnia pytanie „Czyż i wy chcecie odejść” (J 6,67).
Jezus formował uczniów w taki sposób, aby oni z kolei byli zdolni do tworzenia i formowania następnych uczniów. Ostatnie polecenie Jezusa zapisane w Ewangelii wg św. Mateusza było takie: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19). W dokładnym tłumaczeniu brzmi ono: „Idźcie więc i czyńcie sobie uczniów spośród wszystkich narodów”.
Tak więc formacja uczniów zakończyła się posłaniem „Idźcie teraz i wy czyńcie sobie uczniów”.
Plan jaki Jezus miał, aby wypełnić swoją misję składał się zatem z dwóch zadań – jednym było głoszenie królestwa Bożego, wyzwalanie i uzdrawianie, drugim – kształtowanie uczniów, czyli tych, którzy poniosą dalej Jego misję.
Jak mówiliśmy ten plan jest wzorem dla działania Kościoła. Dlatego jesteśmy teraz w Jego szkole, aby wejść w proces formowania uczniów.
Kto to jest uczeń?
Uczeń to ten, kto uczy się, wzrasta. Uczeń to ten, kto ma swojego nauczyciela, mistrza. Naszym Mistrzem jest sam Jezus Chrystus.
To, czego Jezus będzie nas uczył w swojej szkole jest czymś szczególnym – jest to nauka życia, a dokładniej nauka nowego życia.
Aby właściwie uczestniczyć w tej szkole musimy wiedzieć, co to znaczy, że Jezus Chrystus jest naszym Mistrzem a my Jego uczniami. Musimy znać wymagania jakie Jezus stawia swoim uczniom i w jaki sposób ich prowadzi. Tak jak uczestnictwo w każdej szkole tak i ta szkoła stawia przed swoimi uczniami pewne wymagania. Poznamy te wymagania oraz będziemy starali się podjąć tę drogę, którą Chrystus chce nas teraz poprowadzić.
B. RELACJA MISTRZ - UCZEŃ
Relacja między uczniem a mistrzem w czasach Jezusa różniła się bardzo od tego, do czego przywykliśmy dzisiaj. W żaden sposób nie możemy jej przyrównywać do tej, jaka współcześnie istnieje na przykład na uniwersytecie miedzy profesorem a studentami. Aby to dobrze zrozumieć, musimy wejść w tunel czasu, który przerzuci nas na Wschód sprzed dwóch tysięcy lat i pokaże nam mentalność ówczesnych ludzi.
Mistrzowie w Izraelu byli kompetentnymi ludźmi świeckimi, uczącymi życia innych. Znali oni Prawo i przekazywali styl życia zgodnego z prawem Bożym, którego sami uprzednio doświadczyli.
Bardziej niż teorii i doktryn mistrz nauczał umiejętności życia prawego; nauczał jak dobrze żyć i jak wypełniać swoje powołanie. W tym znaczeniu mistrz stawał się ważniejszy od ojca, gdyż ojciec obdarzał życiem, podczas gdy mistrz uczył jak je przeżyć. Dla Hebrajczyka ważniejsze od życia było wiedzieć „jak żyć”.
Mistrzowie nie prowadzili wykładów, ale nauczali poprzez własny styl życia. Ich autorytet nie opierał się na tytułach czy odbytych studiach, ale na życiu jakie wiedli. Ono właśnie przykuwało uwagę i pociągało innych do pójścia za nimi i ich naśladowania. Autorytet ich opierał się po prostu na stylu życia, które było tak autentyczne, że stawało się dla innych inspiracją i pociągało.
Ich przykład był ważniejszy od ich słów. Mistrz nie opierał się na wiedzy i na teoriach. To, czego nauczał, było samym życiem nauczającego. Dlatego też uczniowie musieli żyć wspólnie ze swoim mistrzem, gdyż patrząc na niego, uczyli się życia. W ten sposób wokół mistrza tworzyła się rodzina.
C. MISTRZ
W Ewangeliach termin „Mistrz” użyty jest 48 razy, a termin „Nauczyciel” tylko 17. Uczniowie widzieli w Jezusie Mistrza, bowiem nauczał On bardziej przykładem niż za pomocą słów. Jego styl życia był największą nauką. Wystarczyło obserwować Jego zachowanie, aby wiedzieć jak dobrze żyć. Dlatego też powiedział „Uczcie się ode Mnie” (Mt 11,29).
Ci, którzy go słuchali potrafili rozpoznać, że Jezus jest Mistrzem. Jako nauczyciel różnił się od pozostałych nauczycieli Izraela tym, że czynił i żył tak jak nauczał. Jezus nie przeprowadzał kursu na temat przebaczania, ale przebaczył cudzołożnicy i Zacheuszowi, przebaczył potrójne zaparcie Piotrowi i w specjalny sposób swoim oprawcom – „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią” (Łk 23,24).
Mistrz nie zwoływał kongresu, aby wygłosić konferencję na temat dobrowolnego ubóstwa. On był ubogi: nie miał nawet denara, nie posiadał żadnej własności, nie miał gdzie głowy skłonić.
Jezus najpierw coś czynił, a potem tego nauczał. Wszystkie Jego nauki były uprzednio poręczone Jego własnym przykładem. Tutaj mieściło się źródło Jego wyższości w stosunku do uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy udzielali wspaniałych nauk, lecz często nie stosowali ich w praktyce.
Autorytet Jezusa zatem nie opierał się na jakimś tytule, lecz na tym, że żył dokładnie tak jak nauczał. Z drugiej strony wymagał tego również od uczniów, aby zamieniali każde z Jego słów na życie. Znakiem, który charakteryzował Jego uczniów, nie był stopień akademicki, ani tytuł, ale życie tym, czego On nauczał.
„Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej będziecie prawdziwie moimi uczniami” (J 8,31).
Jezus traktował uczniów w specjalny sposób, inaczej niż pozostałe osoby. Zajmowali oni najważniejsze miejsce w jego zainteresowaniach i miał w nich szczególne upodobanie. A oto niektóre z tych szczególnych relacji, w jakich Jezus był ze swoimi uczniami:
- wyjaśniał im wszystko na osobności (Mk 4,34),
- pływał z nimi na jednej łodzi (Mk 8,10),
- pouczał ich w specjalny sposób (Mk 9,31),
- uczył ich modlić się (Łk 11,1),
- obchodził z nimi Paschę (Mk 14,14),
- obmył im nogi (J 13,15),
- byli Jego wybranymi (Łk 12,1),
- ukazał im się po zmartwychwstaniu (J 21,14).
Jezus interesował się bardziej uczniami niż niezliczonym tłumem, który za Nim szedł. Właśnie im objawił to, co pragnęli ujrzeć i usłyszeć królowie i prorocy. Przy wielu okazjach oddalał się od tłumu i przebywał ze swoimi uczniami, aby spotkać się z nimi na osobności – „Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom” (Mk 4,34).
Szkoła Jezusa niewiele przypominała Akademię Teologii Katolickiej czy Uniwersytet Lubelski. To nie przed tablicą, ale przy stole, przy którym faryzeusze usiłowali zająć pierwsze miejsca, Jezus uczył: „Każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża będzie wywyższony” (Łk 14,11). Jezus nauczał posługując się raczej zdarzeniami, niż teoriami czy dogmatami. Mistrz wykorzystywał każdą sposobność, aby objaśnić swoim uczniom tajemnicę Królestwa: wdowę dającą jałmużnę, ukryty skarb, pobyt na pustkowiu czy też wesele.
Najważniejszą jednak szkołą był sam Mistrz. Tam gdzie On przebywał powinni byli się znaleźć także Jego uczniowie, co wyrażało prawdę, że mieli żyć tak, jak On żyje. Gdy Jan Chrzciciel rozpoznał Mesjasza i powiedział „Oto Baranek Boży” (J 1,36), jego dwóch najlepszych uczniów poszło za Jezusem (por. J 1,38).
Uczniowie Jana chrzciciela zdawali sobie sprawę, że Jezus był Mistrzem, który uczył żyć i dlatego zapytali Go po prostu: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz” (J1,38), gdyż żyjąc razem z Nim, mieli uczyć się żyć tak jak On. Opuścili więc szkołę Jana Chrzciciela i podążyli do szkoły Mistrza z Nazaretu.
D. UCZEŃ
W Nowym Testamencie 262 razy pojawia się słowo uczeń. Ewangelie określają istotę ucznia. Jest nim ten, kto stara się być jak jego mistrz, przyjmując jego kryteria wartości, sposoby działania oraz misję. Gdybyśmy chcieli w jednym zdaniu zarysować profil ucznia, byłby to ten, który „jest jak jego mistrz”.
Nie każdy mógł być uczniem. Sposób formacji uczniów wymagał od nich pewnych przymiotów oraz wyrzeczeń, które nie wszyscy byli w stanie przyjąć. Bycie uczniem stanowiło przywilej i odpowiedzialność obejmującą całe życie ucznia: religijne, rodzinne, polityczne i gospodarcze.
Oto niektóre fragmenty Ewangelii charakteryzujące ucznia:
- nie jest ponad Mistrza (Mt 10,24),
- jest jak jego Mistrz (Mt 10,25),
- otrzymuje wskazania od Mistrza (Mt 11,1),
- stanowi część rodziny Jezusa (Mt 12,49),
- zasiada za stołem razem z Jezusem (Mt 26,20),
- jest cichy i pokornego serca (Mt 11,29),
- jest ubogi w duchu (Mt 5,1-3),
- wprowadza pokój i ma czyste serce (Mt 5,4-8),
- zbliża się do Mistrza (Mt 10,36),
- czyni, co mu Mistrz każe (J 15,14),
- bierze krzyż i idzie za Jezusem (Łk14,27),
- przedkłada Jezusa ponad swoją rodzinę (Łk14,16),
- wierzy w Jezusa i Jego słowa (J 2,11;22),
- wierzy Pismu (J 2,22),
- trwa wiernie w Słowie (J 8,31),
- miłuje pozostałych uczniów (J 13,34n),
- stoi u stóp krzyża i przyjmuje Maryję jako swoją Matkę (J 15,14),
- głosi dobrą nowinę (Mk 16,15),
- jego służbie towarzyszą znaki (Mk 16,17n),
- jest łowcą ludzi (Mt 4,19),
- czyni innych uczniami (Mt 28,19),
- jest prześladowany (Mt 5,11).
Podstawowym zadaniem ucznia jest „bycie razem z Jezusem”. Gdy ten warunek nie jest spełniony, nie można należeć do Jego uczniów. Jeśli ktoś jest posłany, aby wypełnić swoją misję, to można ją wypełnić właśnie dzięki temu, że znajduje się u boku Mistrza.
Gdy św. Jan Paweł II w maju 1981 r. przyjął na audiencji animatorów jednego z ruchów wyjaśnił najpierw co jest najbardziej istotne w ich postawie. Potem powiedział: „Najważniejszą zaś rzeczą w waszej służbie jest…” i tu urwał na kilka sekund. W umyśle każdego przemknęło mnóstwo pomysłów: wierność Kościołowi, wytrwałość, zaangażowanie, odpowiedzialność itp. Papież dodał jednak z niewzruszoną pewnością – „modlitwa”.
Jest tak dlatego, że modlitwa jest tym, co utrzymuje naszą więź z Jezusem. Dzięki niej jesteśmy stale u boku Mistrza.
Modlitwa, czyli przebywanie z Mistrzem, przekształca nas stopniowo tak, abyśmy kiedyś stali się jak nasz Mistrz.
Uczeń Jezusa, a szczególnie ten, który już jest posłany, animator, musi być zawsze razem z Jezusem.
Podsumowanie:
Uczeń Jezusa, to nie ten, kto spełnia jakieś normy, wypełnia przykazania – to charakteryzowało wymagania Starego Testamentu.
Uczeń Jezusa to ten, kto jest u boku Mistrza i we wszystkim do Niego należy: myśli i działa tak jak On; przemawia i służy jak On, czyli mocą Ducha Świętego. W końcu odtwarza Mistrza w taki sposób, że uczy innych żyć jak Jezus.
II. CZTERY WARUNKI BYCIA UCZNIEM
Naszkicowaliśmy ogólnie relację Mistrza – Jezusa do swoich uczniów. Teraz chcę uściślić wymagania konieczne do tego, by stać się uczniem Jezusa.
Każda uczelnia czy też kolegium stawia swoim wychowankom pewne wymagania. W każdej rodzinie obowiązuje pewien sposób bycia, każdy kraj ma swoją konstytucję, według której sprawuje się w nim rządy. Jezus ze swej strony również stawia pewne nieodzowne wymagania każdemu, kto pragnie należeć do grupy jego uczniów.
Zanim przedstawimy te warunki, musimy na samym początku wyjaśnić, że nie chodzi tu o jakiś zbiór wymagań, które gdy spełnimy, możemy czuć się usatysfakcjonowani. Chodzi o pewien ideał, do którego mamy ciągle dążyć, o nigdy nie kończący się proces, o pewną praktykę, której celem jest coraz większa doskonałość, do której wzywa Jezus. „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). Chodzi zatem o konkretne postawy, które uczeń powinien dobrowolnie przyjąć, aby wzrastać na wzór Mistrza. Istnieją cztery warunki, by należeć do grupy uczniów Jezusa.
- MIEĆ TYLKO JEDNEGO MISTRZA
W szkole Jezusa On sam musi być Mistrzem we wszystkich dziedzinach. Pierwszy warunek stawiany tym, którzy za Nim idą, to odwrócenie się od każdego, kto usiłuje uczyć innego sposobu życia niż On.
Jezus nie dzieli swojej katedry z Buddą czy Freudem. Jego nauka w wielu punktach sprzeciwia się zarówno marksizmowi jak i kapitalizmowi. Jeśli istnieje jakaś sprzeczność albo też różnica między tym, co On mówi, a tym, co mówią inni, to należy bezwarunkowo iść za Jego zdaniem. Chodzi tu o Mistrza wyjątkowego i wykluczającego wszystkich innych. Jego uczniowie nie traktują Go jako jeszcze jednego mistrza więcej, ale jako Mistrza jedynego. On sam wyjaśnił to następująco: „Jeden jest wasz Nauczyciel, (…) jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus” (Mt 23,8-10).
Uczeń Jezusa nie akceptuje nauczania tego świata ani nie przyjmuje kryteriów życia wg ciała. Jego hierarchia wartości jest ustanawiana przez Jezusa Chrystusa. To wymaganie, choć wypowiedziane w trochę inny sposób zawarte jest także w Starym Testamencie. „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (…) Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym” (Wj 20,3-5).
Jezus wymaga tego, by był jedynym, u którego pobiera się naukę. Nie można kroczyć u Jego boku, a zarazem usiłować się przypodobać nowinkom światowym – kokietować bożki albo przemijającą modę. To, że Jezus jest jedynym Mistrzem oznacza, że uczeń nie poddaje się zachowaniom środowiska ani światowym wartościom, a jedynie Słowu oraz przykładowi swego Mistrza.
- DEFINITYWNIE I BEZ OCIĄGANIA PÓJŚĆ ZA JEZUSEM
Wybór Jezusa obejmuje całe życie. Jeśli się już za nim poszło, to trzeba iść zdecydowanie, bez zatrzymywania się i oglądania się wstecz. Ewangelia św. Łukasza ukazuje 3 przykłady ludzi gotowych pójść za Jezusem:
„A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz!. Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9,57-62).
W tych opowiadaniach Chrystus precyzuje wymagania, jakie stają przed tymi, którzy chcą zostać uczniami. Pierwszy z nich jest nastawiony entuzjastycznie „Pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz”. Jezus nie odpowiada wprost. Daje jednak do zrozumienia, że warunkiem zostania Jego uczniem jest gotowość wyrzeczenia się, ofiara dla królestwa Bożego. Jezus pokazuje mu jakby inną stronę swojego życia, nie jako tego wspaniałego, podziwianego Mistrza, którego słuchają tłumy i który czyni wielkie znaki, ale jako człowieka, który wiedzie trudne i pełne uciążliwości życie. „Syn człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. Mówi więc do Niego i do każdego z nas „Chcesz być moim uczniem? – Ale czy chcesz także dzielić ze Mną ten trud?”
Pójście za Jezusem pociąga za sobą podjęcie konkretnej życiowej decyzji – jest nią gotowość na trud i wyrzeczenie dla królestwa Bożego.
Drugiego z nich Jezus sam powołuje: „Pójdź za Mną”. On jednak pragnie najpierw wypełnić swoje obowiązki rodzinne. Jezus wymaga natychmiastowego i bezwarunkowego posłuchu. Powołanie na ucznia jest darem, a przyjęcie daru to postawienie Jezusa i Jego misji na pierwszym miejscu. Kto idzie za Nim musi pamiętać, że liczy się tylko jedno: królestwo Boże. Wszystkie inne sprawy należy traktować jako podporządkowane temu jednemu zadaniu. Nie można go odkładać na później. Jest to zadanie nie cierpiące zwłoki. „Zostaw umarłym grzebanie umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże”.
Trzeci mówi: „Panie, chcę iść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”. Znowu rodzina, tym razem nie obowiązki, ale przywiązanie staje na przeszkodzie: „Chcę, ale…”.
Jezus w odpowiedzi ukazuje rolnika, który orząc, zwłaszcza w palestyńskich warunkach, gdzie występuje dużo skał i kamieni, musi ciągle patrzeć naprzód, nie oglądając się poza siebie. Jego uwaga musi być skupiona na wykonywanej pracy.
Jezus mówi inaczej – trzeba się całkowicie i w pełni poświęcić Chrystusowi i Jego misji. „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda nie nadaje się do królestwa Bożego”.
Największym wrogiem człowieka jest wahanie. Gdy cokolwiek się odkłada, to niekiedy odkłada się na zawsze. Jezus nie godzi się na pozostawienie go na drugim miejscu, nie godzi się na to aby mówić: „Chcę iść, chcę zostać Twoim uczniem, ale najpierw mam swoje ważniejsze sprawy”. Taki jest właśnie wybór Jezusa – definitywnie i bez ociągania pójść za Nim.
Bycie uczniem jest wyborem całego życia. W przeciwieństwie do każdej innej szkoły czy uczelni, do „szkoły Jezusa” nie wstępuje się by przebyć jakiś etap, przeżyć ileś dni, jakiś określony czas. Jezus nie przyjmuje „niedzielnych” uczniów, ani tych, którzy zgłaszają się na kilka lat.
Bycie uczniem to powołanie życiowe, to zaproszenie Boga do nowego życia – życia, które nie jest życiem dla tego świata, ale życiem dla królestwa Bożego.
- ODRZUCIĆ PRZESZKODY
Pójście za Mistrzem zakłada w sposób konieczny odrzucenie wszystkiego, co stanowi przeszkodę w tej drodze lub ją opóźnia. Z pewnością nie porzuca się tych rzeczy dlatego, ponieważ są złe, ale dlatego, że stanowią przeszkodę w całkowitym oddaniu się Mistrzowi. Idąc po tej linii musimy zrozumieć cztery wyrzeczenia, których domaga się Jezus.
Wyrzeczenie się stawiania więzów rodzinnych na pierwszym miejscu
„Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a swego i ojca i matkę, żonę i dzieci, braci i sióstr, a nawet siebie samego kocha bardziej niż Mnie nie może być moim uczniem” (Łk 14,26).
To znaczy, że jeżeli ktoś stawia wyżej jakąkolwiek inną osobę nie może być uczniem Jezusa. Nie chodzi tu o to, by się wyrzec rodziny, ale uwolnić się od tego, co w tej relacji jest przeszkodą w służeniu, w sposób wolny, Królestwu. Gdy pewne zwyczaje rodzinne, czy też tradycję wiążą nas, trzeba wtedy opowiedzieć się definitywnie za Mistrzem. Gdy więzy krwi stają się pętami, to wówczas Królestwo ma pierwszeństwo. Związek z Mistrzem winien być stawiany wyżej niż jakikolwiek inny związek albo uczucie na tym świecie.
Nie oznacza to, że mamy zrezygnować z odpowiedzialności względem domowego ogniska. Wręcz przeciwnie, uczeń powinien wieść życie rodzinne zgodnie z wzorem Jezusa. Nie chodzi więc o to, by nie kochać, ale by stać się częścią rodziny, która obdarzać będzie jeszcze większą miłością, bo miłością Bożą.
Wyrzeczenie się tego, co nie służy królestwu Bożemu
Jezus domaga się całkowitej przemiany życia tych, którzy za Nim idą. Całe życie ucznia, tak jak życie Jezusa ma być poświęcone królestwu Bożemu. Uczeń nie dysponuje sam swoim czasem, ani owocami swojej pracy, ale przyłączywszy się do Jezusa Chrystusa staje się częścią Jego zbawczego dzieła i od tej pory jego życie staje się służbą Bogu i bliźniemu.
Tak więc, jeżeli praca, którą wykonuje nie służy dobru człowieka, to będzie musiał tą pracę zmienić. Podejmując zaangażowanie społeczne czy zawodowe pyta Pana, czy jest to Jego wolą, czy właśnie w ten sposób najlepiej będzie służył Bogu i człowiekowi. Uczeń oddaje się do dyspozycji Jezusowi, aby On mógł posługiwać się nim, czyli jego czasem, zdolnościami, a także zasobami materialnymi dla budowania królestwa Bożego.
Wyrzeczenie się gromadzenia dóbr materialnych
Do przeszkód najbardziej utrudniających całkowite opowiedzenie się za Jezusem należy pragnienie posiadania dóbr tego świata. Jezus, dobry Mistrz, ostrzega wyraźnie swoich uczniów mówiąc, że nie można służyć dwóm panom, gdyż nie jest możliwe, by być posłusznym jednocześnie Bogu i mamonie. Zawsze będzie się nieuczciwym wobec Pana.
Niektóre nauki na ten temat, choć są bardzo wymowne, traktowane są zbyt lekko. Rządza bogactw tego świata tłumi ziarno Słowa i nie pozwala mu owocować, gdyż nasze serca otoczone są dobrami tego świata, traktując je jako coś koniecznego. Stąd mocne ostrzeżenie Jezusa: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego” (Łk 18,25).
Postawa bogatego młodzieńca jest bardzo pouczająca: chciał „mieć” życie wieczne, dla którego wystarczyłoby wypełnić tylko zestaw przykazań. Lecz aby „być” doskonałym, potrzeba by wyrzec się wszystkiego i stać się ubogim oraz iść za Jezusem. Niestety jednak, młodzieniec ów był bardzo przywiązany i uzależniony od swoich posiadłości. Nie zgodził się zapłacić wysokiej ceny, jaką kosztowało pójście za Jezusem, pomimo tego, że był dobrym człowiekiem i wypełniał wszystkie nakazy prawa Mojżeszowego.
Potrzeba czegoś więcej. Mistrz wymaga od swoich uczniów, aby nie gromadzili bogactw tam, gdzie mól i rdza je niszczą i gdzie złodzieje kradną. Jezus jest tutaj wzorem: będąc bogatym stał się ubogim. Nie miał gdzie głowy skłonić.
Jak widać, chodzi o dobrowolne ubóstwo, nie zaś o ubóstwo będące owocem niesprawiedliwości społecznej czy też grzechu. Nie chodzi tu o tych, którzy zubożeli z powodu rządzy innych, ale o ubóstwo dobrowolne. To ostatnie nie jest celem, lecz środkiem, który służy do uczynienia nas bardziej wolnymi i uzdalnia do większego poświęcenia się Królestwu. Musimy starannie odróżnić cel od środków. Nie chodzi o to, by być ubogim, ale by być jak Jezus – a on był właśnie takim.
Jezus także wytwarzał dobra materialne – był cieślą, i używał je, ale poprzestawał na tym co niezbędne. Nie gromadził niepotrzebnych dóbr i nie szukał w nich zaspokojenia. Nie starał się także dodać rangi swojej misji, czy ukazać swoją wielkość przez jakikolwiek znak bogactwa.
Jest to dla nas, uczniów, bardzo ważne – musimy uwalniać się od władzy, jaką mają nad nami dobra materialne, od przywiązania do nich, i musimy uczyć się poprzestawania na małym i wyrzeczenia się tego co nie jest konieczne. Ponadto trzeba nam, tak jak Jezus, przyjąć pewien poziom dobrowolnego ubóstwa.
Wyrzeczenie się zaszczytów światowych
Równolegle do wyrzeczenia się tego, aby „mieć”, uczeń wyrzeka się próżnej chwały, jaką ofiaruje świat w postaci atrybutów mocy czy też oznak ważności.
Uczeń ma świadomość, że jest obdarzony najbardziej chwalebnym tytułem i dlatego też nie żebrze o przemijającą sławę czy zbyteczne znaczenie. Wiedząc, że jest synem Króla, nie nabywa wartości poprzez tytuł, na przykład kierownika, dyrektora, magistra, czy profesora. Tylko ten, kto nie zna swego tytułu dziecka Bożego, ubiega się o tytuł mniejszej wartości. Kto nie wyrzeka się próżnej sławy światowej, nie może iść śladami Jezusa z Nazaretu.
Próżne zaszczyty, to także chlubienie się i czerpanie chwały z powodu swoich osiągnięć, stopni naukowych, swojego pochodzenia, koneksji rodzinnych, czy posiadanych znajomości.
Tylko ten, kto do końca wyrzeka się wszelkiego prestiżu i chwały światowej będzie mógł iść za Jezusem cichym i pokornego serca.
- NIEŚĆ KRZYŻ
„Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być Moim uczniem” (Łk 14,27).
Co to znaczy nieść krzyż?
Krzyż jest znakiem ofiary, trudu i cierpienia, tego wszystkiego co Jezus przyjął, aby wypełnić plan Ojca – misję, jaką Mu ojciec powierzył. Tą misją było wyzwolenie człowieka z grzechu, z mocy szatana i ustanowienie królestwa Bożego.
Szczytem ofiary złożonej przez Jezusa Chrystusa była śmierć na krzyżu. Być uczniem Jezusa, to jak Jezus wziąć swój krzyż, czyli przyjąć tę ofiarę, trud i cierpienie, które jest związane z misją uczniów Jezusa. Tą misją jest budowanie królestwa Bożego: najpierw w sobie – tym krzyżem będzie wtedy umieranie dla siebie, aby żyć miłością, aby nieść dobro, by być błogosławieństwem dla innych; a potem w świecie – tym krzyżem będzie trud, niezrozumienie i znoszenie prześladowań dla królestwa Bożego.
Wziąć swój krzyż to inaczej zaprzeć się samego siebie. Jeżeli nie ma w nas gotowości, aby zapierać się siebie, to uważanie się za uczniów Jezusa jest czystą iluzją.