O TALENTACH
Jest to tytuł opisowy, który nawiązuje do ewangelicznej przypowieści o talentach. Mówiąc o talentach będę miała na myśli szeroko rozumiane, różnorodne zdolności i predyspozycje, którymi obdarzony jest człowiek.
Wiemy, że istnieją duże różnice między zdolnościami (talentami) poszczególnych ludzi. Widać to wyraźnie w szkołach. Mamy dzieci i młodzież bardzo uzdolnioną. Mamy też taką, która pomimo sumiennej pracy, z wysiłkiem przechodzi z klasy do klasy. Rodzi się zatem pytanie: czy ci mniej uzdolnieni są w jakiś sposób pokrzywdzeni, skazani na gorszy los? Można to pytanie postawić jeszcze inaczej. Dlaczego Bóg tak różnie nas obdarza?
Dzisiaj, gdy często patrzymy na człowieka przez pryzmat jego zdolności i talentów, to pytanie narzuca się ze szczególną mocą. Może ktoś z nas przeżywał poczucie krzywdy, gorszości, ponieważ nie miał takich lub innych zdolności; może marzył, aby coś studiować, ale miał za słabe wyniki w nauce; może odczuwał zazdrość wobec tych, którzy wybijali się, byli podziwiani przez otoczenie, albo doświadczył pogardy z powodu braku wykształcenia czy wykonywanej pracy? Czy są więc ludzie w jakiś sposób pokrzywdzeni, bo otrzymali „mało” i ci, do których los i życie uśmiecha się, bo otrzymali „dużo”?
Aby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba najpierw postawić inne: Kim jest człowiek? Jaki zamysł ma Bóg względem każdego z nas?
Człowiek został stworzony przez Boga. A więc, z całą pewnością to z woli Bożej jesteśmy tak różnie obdarzeni, to właśnie Bóg tak ustanowił. W pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, w opisie stworzenie świata, kilka razy powtarzane jest zdanie: „A Bóg widział, że wszystko co uczynił było bardzo dobre” (Rdz 1,31). A zatem, to że jesteśmy tak różnie obdarzeni jest bardzo dobre. Kryje się w tym wielka mądrość Boża. Spróbujmy zgłębić tę tajemnicę zamysłu Bożego. Przypomnijmy podstawowe prawdy o człowieku:
- Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże i obdarzony równą godnością.
- Każdy jest jedynym i niepowtarzalnym dziełem Boga.
- Talenty i zdolności, którymi zostaliśmy obdarzeni nie są naszą absolutną własnością, ale depozytem, który otrzymaliśmy dla wypełnienia naszych zadań.
- To wszystko, co mamy jako wyposażenie nie wynika z żadnej zasługi i nie może być powodem do chluby.
Z wymienionych prawd rysuje się już odpowiedź na nasze pytanie: Bóg wyposażył każdego z nas inaczej dlatego, że powołuje go do innych zadań.
W ruchu Światło – Życie mówi się tak: „Bóg ma dla każdego wspaniały plan, drogę dla niego przeznaczoną”. Te proste słowa wyrażają głęboką prawdę o człowieku: nie ma lepszego ani gorszego planu, bo dla każdego jest on właśnie wspaniały i najlepszy.
Dzieje się tak dlatego, że wypełniając swoje powołanie człowiek realizuje najgłębszy cel i sens swojego życia. To daje mu poczucie spełnienia, wewnętrzną radość i pokój.
Plan jaki Bóg ma dla nas jest jednocześnie drogą do świętości. Można powiedzieć, że dążenie do świętości i wypełnienie zadań jakie Bóg przed nami stawia to dwa aspekty tej samej drogi.
Każdy otrzymał dostateczne predyspozycje i talenty aby wypełnić to, co jest jego zadaniem.
Na różnorodność naszych predyspozycji trzeba jeszcze spojrzeć z innej strony. Otóż Bóg daje nam różne uzdolnienia, aby każdy, czyniąc to co jest jego powołaniem współtworzył wraz z innymi dostatnie i szczęśliwe społeczeństwo. A ponieważ jako społeczność mamy wiele różnych potrzeb, Bóg w swej mądrości obdarzył człowieka wielką rozmaitością talentów, aby wszystkie te potrzeby mogły być zaspakajane. Tak właśnie Bóg zamierzył i dlatego jednego obdarza niezwykłą siłą fizyczną, drugiemu daje zwinne ręce, innemu cierpliwość i dokładność, a jeszcze innemu dobrą pamięć, bystry umysł czy szczególną wrażliwość serca. Wszystkie te dary są dobre, cenne i niezbędne, aby wszystkim nam żyło się dobrze. Dzięki temu jeden może dobrze zarządzać, inny uprawiać ziemię, jeszcze inny leczyć, nauczać, handlować, czy opiekować się chorymi. Jeżeli każdy podejmuje swoje zadania, służąc innym tym talentem, w który Bóg go wyposażył, to razem tworzymy sprawny i zasobny we wszystko organizm społeczny.
Według zamysłu Bożego każdy człowiek i wszystkie talenty w nim złożone są darem dla innych. Tę prawdę łatwiej zrozumieć w odniesieniu do znanych ludzi. Na przykład nikt nie ma wątpliwości, że św. Jan Paweł II był wielkim darem dla Polski i całego świata.
Ale ja, nic nie znaczący człowiek, mogę być darem dla innych? Bóg stworzył mnie w sposób cudowny, abym wnosił w życie innych bogactwo i piękno swojej osoby stworzonej na Jego obraz. Bóg chce przeze mnie, w sposób jedyny i niepowtarzalny nieść dobro drugiemu człowiekowi. Spójrzmy wokół siebie i zobaczmy jak każdy jest inny i jak inne bogactwo w sobie kryje.
Powtórzmy:
Dar jaki otrzymała moja siostra, czy mój brat jest przede wszystkim darem dla innych. Jeżeli nasza siostra ładnie śpiewa, to dla niej jest to służba, a dla nas radość i pomoc w modlitwie. Jeżeli ktoś jest dobrym lekarzem, to dla niego jest to ciężka praca, a dla mnie, który przychodzę do niego chory i cierpiący, jego talent jest błogosławieństwem, darem od Boga. Bóg stwarza nas tak różnymi bo przez to stanowimy wielkie bogactwo. Wszystkie talenty i umiejętności każdego z nas są wspólnym dobrem. Dlatego powinny być źródłem radości i dziękczynienia Bogu.
Warto także uświadomić sobie, że jeżeli Bóg kogoś bardzo obdarzył, to także będzie od niego wiele wymagał i postawi przed nim trudne zadania. „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,48), mówi Pismo święte. Każde większe obdarowanie, to również większe wymagania, większa odpowiedzialność przed Bogiem i ludźmi, a często i większe cierpienie. A zatem nie zazdrośćmy tym, którzy są od nas bardziej obdarowani, ale dziękujmy za nich Bogu. A przede wszystkim dziękujmy za to, w co nas Bóg wyposażył i do czego powołał. Każdego wyposażył bogato, tylko że często, zamiast rozwijać i wykorzystywać swoje talenty, zakopujemy je.
Bóg zapyta kiedyś każdego z nas: „Jak wykorzystałeś dary i talenty, którymi cię obdarzyłem?” Trzeba więc nie tyle żałować, że jakiejś zdolności nie posiadam, ale raczej martwić się, czy właściwie i dostatecznie wykorzystuję to, co otrzymałem. Dziękujmy zatem Bogu za to, czym nas obdarzył i ten wspaniały plan, który ma dla życia każdego z nas.
O GODNOŚCI PRACY LUDZKIEJ
Każda praca, służąca dobru człowieka posiada wielką godność. Nie ma takiej pracy, która nie miałaby swojej godności, byłaby poniżająca. To właśnie ukazał Jezus umywając nogi Apostołom. Mycie nóg w mentalności tamtego świata było pracą poniżającą, pracą dla niewolnika. Stąd raptowna reakcja Piotra: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał” (J 13,8). Piotr nie mógł się zgodzić, żeby ten, kogo uważał za Mistrza i Mesjasza umywał mu nogi.
W tamtych czasach, to czego nauczał Jezus i co przekazywał poprzez własną postawę było rewolucją. Do dzisiaj jednak wiele ludów czeka na taką rewolucję. Na przykład Indie nadal są społeczeństwem kastowym, w którym osobie z wyższej kasty nie godzi się wykonać pracy przypisanej do zadań niższej kasty. Film o Mahatmie Ghandim pokazuje piękną scenę scysji małżeńskiej. Ghandi, chociaż był duchowym przywódcą Indii, polecił swojej żonie, aby umyła toalety. To wywołało jej oburzenie. Dla osoby pochodzącej z wysokiego rodu, było to nie do przyjęcia. Po burzliwej wymianie zdań żona pełna złości idzie, aby wykonać polecenie męża. Jednak Ghandi zatrzymuje ją i mówi: „Nie tylko masz umyć toalety, ale jeszcze zrobić to z weselem”. Ghandi, mimo że nie był chrześcijaninem, głęboko rozumiał prawdę o godności każdej pracy i sam świadczył o tej prawdzie pracując fizycznie i wykonując codzienne posługi, również te najniższe.
Godność pracy wynika stąd, że jest wykonywana przez człowieka. Ponieważ zaś wszyscy ludzie są równi w godności wynika stąd zasadnicza równość w godności każdej pracy.
Weźmy dla przykładu szkołę. Pracuje w niej dyrektor i woźna. Zadaniem jednej osoby jest kierowanie szkołą, a drugiej utrzymywanie porządku i sprzątanie. Obie prace są konieczne, aby szkoła mogła dobrze funkcjonować i każda z nich wymaga poszanowania. Praca woźnej nie jest mniej godna szacunku niż praca dyrektora, chociaż znaczenie społeczne i zakres odpowiedzialności są zupełnie inne. Dlatego też różne są godności funkcji dyrektora i sprzątaczki.
Ktoś przechodząc koło woźnej sprzątającej klasę może powiedzieć w swoim sercu: „Panie Boże, dziękuję Ci, że dałeś jej zamiłowanie do tej pracy – wszędzie tak czysto i przyjemnie. Dziękuję ci za nią i za to, co robi”.
Ktoś inny, żyjący kategoriami tego świata pomyśli: „Pewnie taka głupia, że do niczego innego się nie nadawała”, albo: „Ale z niej ofiara, nie potrafiła sobie lepszej pracy znaleźć”.
Woźna zaś, zamiast z radością robić to, co umie i do czego ma zamiłowanie, czując pogardę i lekceważenie spojrzy z zawiścią i pomyśli: „Takim to dobrze. Chodzą sobie elegancko ubrani i tylko kawkę popijają, a ja tu ciężko pracuję. Jaki ten świat niesprawiedliwy.”
Każdy człowiek pragnie aby jego praca była szanowana a on sam poważany. To, o czym mówię, nie jest wcale sprawą marginesową. Jak bardzo brak nam przeświadczenia o godności każdej pracy niech świadczy chociażby fakt, że w wielu zawodach prawie zaniknęło poczucie dumy zawodowej. Czy piekarz, urzędnik na poczcie, kolejarz jest dzisiaj dumny ze swojej pracy? Czy potrafi powiedzieć o sobie z poczuciem dumy zawodowej: „Jestem piekarzem”, „jestem urzędnikiem”? Często sami nie mamy szacunku dla własnej pracy. Kiedyś rzemieślnik znał własną godność. Złego wyrobu nie wypuścił. Głowę wysoko nosił. Był dumny, że jest dobrym rzemieślnikiem.
Warto tutaj przytoczyć niektóre wypowiedzi uczestników rekolekcji. Na prośbę, aby przedstawić się i powiedzieć coś o swojej pracy mówili: „Jestem tylko technikiem”, „Mam taki nieciekawy zawód”.
Co oznaczają te wypowiedzi? Brak poczucia godności własnej pracy. Odpowiadałam wtedy: „Jesteś technikiem – to wspaniale!”. Każdy zawód jest ważny i potrzebny. Każda praca może być przeżywana jako wspaniała. Trzeba to wiedzieć, rozumieć i głosić, abyśmy swoją pracę traktowali jako błogosławieństwo, jako wielkie dobro i potrafili powiedzieć o sobie z poczuciem godności i zdrowej dumy zawodowej: „Jestem technikiem”, „Jestem sprzątaczką”, „Jestem kasjerem”.
Odpowiedzialność za to, że takie postawy widzimy rzadko, w jakiś sposób ponosimy my, chrześcijanie. Zbyt często, bowiem, stosunek do ludzi wyznaczają hierarchie wartości tego świata. Zbyt często, świadomie lub nieświadomie, dzielimy ludzi na tych bardziej lub mniej godnych uwagi, zainteresowania, poważania. Zbyt często w podtekstach naszych wypowiedzi brzmi nuta protekcjonalizmu lub lekceważenia dla tych, którzy stoją niżej w hierarchii społecznej.
Chciałabym także zwrócić uwagę na treści, które nieświadomie przekazujemy. Pamiętam jak w moim domu mówiło się: „ucz się ucz, bo będziesz ulice zamiatał (albo łopatą robił)”. Jako dziecko, gdy wychodziłam na ulicę, ukradkiem przyglądałam się sprzątającym, bo byłam ciekawa jak wygląda taki wyrzutek społeczeństwa, taki gorszy gatunek ludzi. Przez wiele lat rosłam w przekonaniu, że sprzątanie jest pracą poniżającą, niegodną człowieka.
Trzeba zastanawiać się jakie treści przekazujemy w podtekstach naszych wypowiedzi. Trzeba także nieustannie oczyszczać własne serce z pokusy nie zauważania tych, którzy stoją niżej w hierarchii społecznej i lekceważenia ich pracy. Nie staniemy się uczniami Chrystusa dopóki nie nauczymy się prawdziwie szanować człowieka i jego pracę. Głosząc prawdę o godności człowieka i każdej pracy ludzkiej będziemy musieli, z natury rzeczy, przeciwstawić się sposobowi myślenia tego świata, ale jest to podstawowym obowiązkiem uczniów Chrystusa. Swoją postawą i zachowaniem mamy świadczyć o godności człowieka i jego pracy, przepajając duchem Ewangelii rzeczywistość społeczną.