Mam na imię Katarzyna.
Jestem osobą wierzącą od dziecka. Starałam się w każdą niedzielę uczestniczyć we Mszy Świętej, regularnie przystępować do Sakramentu Pokuty i wydawało mi się, że to wystarczy. Obowiązek wobec Boga i Kościoła wypełniony- a życie ? To osobna rzeczywistość.
Cztery lata temu przyszedł kryzys w moim małżeństwie i w życiu, wydawało mi się, ze nie dam rady.
Którejś niedzieli usłyszałam o Szkole Modlitwy. Wydaje się to dziwne, że w wieku pięćdziesięciu lat można potrzebować nauki, w tej podstawowej dla osoby wierzącej dziedzinie, a jednak poczułam, że mam przyjść.
Spotkania uświadomiły mi, jak bardzo zaniedbane jest moje życie i relacja z Panem Bogiem. Bardzo chciałam to zmienić. Podczas spotkań otrzymaliśmy dużo praktycznych informacji jak się modlić, nawet w jakich pozycjach, a co najważniejsze, dowiedziałam się czym właściwie jest modlitwa.
Nie znałam wcześniej modlitwy Pismem Świętym. Ona bardzo pomaga budować osobistą relację z Jezusem, każdą sytuację odnosić do Niego. Uświadomiłam też sobie, jakim dobrodziejstwem jest bycie we wspólnocie, jak trudno samemu wzrastać w wierze. Wspólnota pomaga mi budować relację z Panem. Dzień po dniu Jezus jest mi bliższy, jest w mojej codzienności. Nie czuję się już nieszczęśliwa i pragnę aby tak pozostało.
Czego Bóg we mnie dokonał dzięki Szkole Modlitwy?
Ogólnie to wszystkiego, ale może posłużę się pewnym wydarzeniem. Któregoś popołudnia sprzątałam łazienkę, trochę byłam już zmęczona, po całym dniu pracy, i zła, że zawsze ja muszę to robić. Gdy kończyłam już i myłam podłogę, poczułam bardzo mocno, że kocham Pana Jezusa. Było to uczucie tak zaskakujące i wspaniałe, że aż trudno je opisać. Chciałam aby ten stan trwał, nawet gdybym już ciągle musiała na kolanach myć podłogę.
Tego właśnie Bóg we mnie dokonał.
CHWAŁA PANU
(świadectwo głoszone 7.11.2021 w parafii w Zielonce)