Mam na imię Małgorzata. Do Szkoły Modlitwy przyszłam na etapie odkrywania Pana Boga w moim życiu na nowo. Pragnęłam zwrócić się z ufnością do Boga, powierzyć Mu swoje życie, oddać Mu siebie i swoją rodzinę. Ale... to znaczyło dla mnie tyle, że Pan Jezus zmieni moich najbliższych, rozwiąże moje problemy - małżeńskie, mieszkaniowe. "A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela". Słowa uczniów Jezusa doskonale oddają moje nastawienie do Niego. A ja się spodziewałam, że Pan zabierze mi moje kłopoty... Ale nie zabrał.
Co więc takiego wydarzyło się w Szkole Modlitwy? Nauczyłam się ufnej, otwartej modlitwy. Nauczyłam się uwielbiać Boga w każdym położeniu swojego życia, nauczyłam się otwierać dla Niego swoje serce.
Jezus nie zmienił moich najbliższych, ale napełnił mnie pokojem, obdarzył miłością i uzdolnił do budowania relacji z mężem po kilku latach separacji. Choć problemy nie zniknęły, wiem, że jest ze mną Pan. Trzymam się Go mocno, bo sama nie dałabym rady.
Kolejną rzeczą, którą pozwoliła mi odkryć Szkoła Modlitwy jest doświadczenie wspólnoty i modlitwy w grupie, "bo gdzie dwaj, albo trzej zebrani w imię Moje, tam jestem pośród nich". Tak naprawdę jest. Jezus pozwolił mi tego doświadczyć. Siła wspólnej modlitwy podnosi mnie ku Bogu.
Jeszcze jedną rzecz otrzymałam podczas trwania Szkoły Modlitwy - namacalny, widzialny znak. Zerwałam z nałogiem palenia papierosów po kilkunastu latach. Pan zabrał mi ten nałóg w jednej chwili.
Dziękuję Panu za to, co uczynił w moim życiu. Dziękuję, że uczy mnie patrzeć na bliźnich swoimi oczyma. Chwalę Ciebie, Panie, i uwielbiam.